Przed zapoznaniem się z tym artykułem, zachęcam w pierwszej kolejności do przeczytania artykułu głównego "Koronawirus największym problemem człowieka?" wraz z wysłuchaniem studiów biblijnych tam umieszczonych: "Dlaczego Jezus Chrystus musiał umrzeć" oraz "Zaraza w świetle Biblii".

Można zapoznać sie też z artykułem "Koronawirus - aktualna sytuacja w świetle Biblii cz.1"


 

Poniższe aktualizacje są moją opinią na temat aktualnej sytuacji związanej z koronawirusem w Polsce i na świecie, w świetle Biblii. Nie mają charakteru medycznych zaleceń. Nie mają charakteru nieomylności. Ludzie mogą się mylić, lecz tym kto jedynie i zawsze jest nieomylny jest Bóg. Tylko Bóg jest Wszechwiedzący i zna całą przyszłość. Nieomylne jest również Boże Słowo - czyli Pismo Święte, do lektury którego niezmiennie zachęcamy!


 

Źródła do faktów na temat Covid-19, dostarczone przez ekspertów w tej dziedzinie, aby pomóc w realistycznej ocenie ryzyka, dostępne są tutaj. Są one zazwyczaj znacząco różne od tych podawanych oficjalnie przez WHO, rządy poszczególnych państw (w tym Polski) i główne media.

Pandemia koronawirusa, czy też stymulowany światowy kryzys? Pandemia koronawirusa, czy pandemia strachu napędzana przez media, polityków i bogaczy tego świata? Ten film porusza te zagadnienia.

Wzbudzanie paniki niczemu nie służy - doktor Zbigniew Martyka - ordynator oddziału obserwacyjno-zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej.

O terrorze maseczkowym i pandemii strachu - profesor Ryszard Rutkowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Czy koronawirus boi się lockdownu? - profesor Piotr Kuna o walce z koronawirusem w kontekście chorób przewlekłych.

Lekarze i naukowcy ostrzegają przed EKSPERYMENTALNYMI szczepionkami na koronawirusa.

 


 

Nie negujemy występowania infekcji wirusowych, w tym koronawirusowych. Nie negujemy występowania śmierci pacjentów z powodu infekcji wirusowych lub w powiązaniu z nimi. Jednocześnie stawiamy w wątpliwość określanie aktualnej sytuacji z koronawirusem jako PANDEMII, która ma zdziesiątkować populację Polski i świata.


 

Aktualizacja z dnia 05.04.2020 r.

 

Kościół / Bóg

Aktualna sytuacja w Polsce i na świecie związana z koronawirusem dotyka również wierzących w Pana Jezusa Chrystusa, czyli Eklezję Pana (kościół, zgromadzenie świętych). Jak by nie patrzeć na zasadność nałożonych na mieszkańców Polski i świata obostrzeń izolacji (napisałem o tym szczegółowo niżej), to na pewno są one swego rodzaju próbą dla wierzących. Wiemy, że na świecie dziesiątki tysięcy uczniów Jezusa przebywa w miejscach odosobnienia – obozach i więzieniach, czasem nawet po kilkanaście lat. Niektórych z tych braci i sióstr znamy nawet z imienia i nazwiska, można o nich przeczytać na stronie Głosu Prześladowanych Chrześcijan.

Myślę, że warto dziękować Bogu za wszystko, w tym i za tę sytuację, choć może świat uznać to za niedorzeczność. Jednak będąc teraz przez większość czasu w izolacji od innych ludzi w domu, możemy chwilę zastanowić się nad dramatem tych, którzy doświadczali lub nadal doświadczają całkowitej izolacji (od ludzi, od wierzących, od żony/męża i dzieci) w więzieniach, często w głodzie i torturach. Może to pozwoli Kościołowi Jezusa w Polsce wyjść w myśleniu nieco poza komfortowe warunki życia i przywilej spotykania się z innymi bez przeszkód, czym do tej pory cieszyliśmy się w naszym kraju. Może warto przypomnieć sobie również historie rumuńskiego pastora Richarda Wurmbranda, jego żony Sabiny i ich syna, czy też brata Yuna z Chin.

Pamiętajcie o więźniach, jakbyście byli razem z nimi więzieni, o uciskanych, jako ci, którzy też jesteście w ciele. (Hebr. 13:3)

 

Nasze aktualne niedogodności są niczym w porównaniu z więzieniem za wiarę i torturami. Jednak już dzisiaj warto zastanowić się nad naszym życie i postawą, w kontekście pobożności, głoszenia ewangelii i uczestnictwa w zgromadzeniach świętych.

  • Czy zawsze głosiliśmy Dobrą Nowinę, gdy tylko była ku temu okazja?
  • Czy zawsze byliśmy na nabożeństwie i studium biblijnym, jeśli tylko nie byliśmy chorzy?
  • Jak wiele czasu traciliśmy na niepotrzebne rzeczy?

Dzisiaj jeszcze bardziej powinniśmy docenić wolność, którą co do zasady cieszymy się w naszym kraju. Bo jak widzimy może się to zmienić z dnia na dzień. Pamiętajmy, że jesteśmy tutaj tylko przechodniami, że jesteśmy też jak para, która pojawia się i znika. Musimy zdać się w tym wszystkim na Bożą wolę.

A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro udamy się do tego miasta i zatrzymamy się tam przez rok, będziemy handlować i osiągniemy zyski; Wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest wasze życie? Doprawdy jest parą, która pojawia się na krótko, a potem znika. Zamiast tego powinniście mówić: Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, zrobimy to lub owo. (Jak. 4:13-15)

Pamiętajmy też, że obostrzenia dot. „pandemii” koronawirusa w wielu krajach, jak na przykład Chiny, dotkną wierzących prześladowaniami jeszcze bardziej, niż miało to miejsce dotychczas. Na temat aktualnej sytuacji Kościoła w Chinach mówi pastor Bob Fu.

 

Polska

Kiedy lecący samolot jest realnie zagrożony i będzie lądował awaryjnie, wówczas personel pokładowy musi zrobić wszystko, aby samemu zachować spokój i nie wydawać poleceń pasażerom pod wpływem emocji i strachu. Obsługa musi trzymać się zasad bezpieczeństwa, które dużo wcześniej zostały już ustalone przez ekspertów. Za wszelką cenę nie można wzbudzać paniki, gdyż wtedy ludzie nie dostosują się do poleceń i ewakuacja z samolotu może być dramatyczna. Jeśli pilot zaczął by krzyczeć „pożar, za chwilę wszyscy zginiemy”, to tragedię na pokładzie samolotu mamy gotową.

Kiedy oglądałem w dniu 31 marca 2020 r. konferencję prasową premiera Mateusza Morawieckiego i Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego, widziałem w tych osobach strach. Informując o kolejnych obostrzeniach dla mieszkańców Polski w związku z koronawirusem nie starali się oni w żaden sposób uspokoić społeczeństwa. Wręcz przeciwnie. Słuchając ich wypowiedzi można było odnieść wrażenie, że jeśli nie zostanie wprowadzona "kwarantanna klasztorna" całego społeczeństwa, to może nawet połowa ludności Polski poniesie śmierć... Nie było mowy o żadnych innych zagrożeniach dla zdrowia i życia Polaków (jak ciągle groźna grypa sezonowa na przykład), tak jakby od miesiąca, czy dwóch, te zagrożenia zniknęły... Nie było też mowy o potrzebie wzmacniania odporności, oprócz szczepionki na koronawirusa, której nie ma. Był tylko jeden temat: KORONAWIRUS i konieczność prawie całkowitej kwarantanny społeczeństwa. A przecież jeszcze 1 lutego 2020 r. ten sam Minister Zdrowia ostrzegał przed grypą sezonową i innymi niebezpiecznymi infekcjami wirusowymi w Polsce. Czy aktualnie grypa sezonowa zniknęła? Czy inne groźne wirusy wyprowadziły się z naszego kraju? Narracja polityków i części lekarzy oraz naukowców dot. grypy sezonowej i koronawirusa od początku marca 2020 r. się zdecydowanie zmieniła, na rzecz tego drugiego.

 

O tym, co mówiły władze Polski styczniu i w lutym, a nawet jeszcze w marcu 2020 r. na temat pełnego bezpieczeństwa Polski w ewentualnej walce z koronawirusem, można przeczytać tutaj.

Wybrane wypowiedzi. 2 lutego na konferencji prasowej minister Szumowski podkreślał, że "państwo polskie osiągnęło stan pełnej gotowości". "Czy ten wirus pojawi się w Polsce, czy nie, to niczego to nie zmieni w trybie naszego postępowania. Moim zdaniem ten wirus w końcu się pojawi. Państwo polskie jest gotowe na ewentualne pojawienie się wirusa. To nic nie zmieni w tych trybach" - zapewniał minister. "Wielu Polaków zadaje sobie dzisiaj pytanie, czy są w obliczu tej panującej w Chinach epidemii bezpieczni. Tak, są bezpieczni" - mówił na tej samej konferencji premier Mateusz Morawiecki. Na pytanie, czy ten wirus jest bardziej niebezpieczny niż zwykła grypa, Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas 3 lutego odpowiedział: "Moim zdaniem nie". "On oczywiście ma 85 procent podobieństwa do wirusów, które są bardzo groźne typu korona, typu SARS i MERS, ale wygląda na to, że jego śmiertelność jest istotnie mniejsza. Między nami mówiąc, wydaje mi się, że mniejsza od grypy. Ja się zawsze bardziej boję grypy niż innych wirusów" - mówił Główny Inspektor Sanitarny. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, pytany o zagrożenie epidemią w Polsce, zapewniał 25 lutego w radiowej Trójce: "Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań."

Wydaje się, że władze Polski przeszły od jednej skrajności zapewniania Polaków o pełnym bezpieczeństwie, do skrajności drugiej - nikt w Polsce nie może czuć się bezpieczny... "Pocieszanie bez żadnych podstaw jest oszukiwaniem ludzi, więc wolę powiedzieć, że nie wiem" - tak mówi aktualnie Minister Zdrowia.

 

Strach i panika nie są dobrymi doradcami. A mam wrażenie, że kolejne obostrzenia zostały wydane przez rząd właśnie w atmosferze strachu. Jak logicznie uzasadnić bowiem, że mąż i żona mogą być blisko siebie w domu przez cały dzień i noc, ale gdy wyjdą na spacer to muszą zachować 2 metrowy odstęp od siebie??? Jak uzasadnić brak możliwości wyjścia z domu do sklepu po chleb lub na spacer z psem 15 letniego syna? Spacery były do niedawna zalecane, dzisiaj są zabranianie. (Mało tego, właśnie zabroniono wstępu do lasów państwowych. Niebywałe.). Pojawiła się tu m.in. taka odpowiedź rządu, iż zagrożenie „pandemią” wzrasta a poprzednie restrykcje były czasem łamane i dlatego konieczne są dalsze. 

Zaraz, zaraz. A gdyby tak rząd powiedział, że z uwagi na wsiadanie za kółko pijanych kierowców oraz nagminne przekraczanie prędkości przez wielu, od jutra nikt nie będzie mógł jeździć samochodem, to czy to byłoby to sensowne? Być może ktoś powie, że to nie jest dobry przykład. Co mają bowiem wypadki drogowe do choroby zakaźnej? Niby nic. Tylko gdyby od jutra zakazać w ogóle jazdy samochodami, to ocalilibyśmy życie około 3000 osób rocznie (zobacz raport policji za 2018 r. i wcześniejsze). A jednak rząd nie zakazuje jazdy samochodami, lecz nakazuje policji, aby wyłapywała i karała piratów drogowych oraz kierowców na "podwójnym gazie.".

 

Ja jestem w pełni świadomy tego, że polski rząd nie może być bierny w stosunku do nowo odkrytego koronawirusa, który potrafi być niebezpieczny, szczególnie dla osób z obniżoną odpornością, w tym seniorów. Z uwagą przeczytałem wywiad z ministrem Szumowskim przeprowadzony już po wprowadzeniu kolejnych ograniczeń. I nie chciałbym się z nim dzisiaj zamienić na stanowiska. Łatwiej bowiem jest mi pisać na ten temat, niż podejmować konkretne decyzje w skali całego kraju. Lecz tu również odniosłem wrażenie, iż na podstawie informacji napływających z zagranicy, w tym w szczególności z Włoch, rząd postanowił się przygotować na najczarniejszy scenariusz z tysiącami zgonów z powodu koronawirusa. Tak jest oczywiście bezpieczniej, z punktu widzenia polityków i osób zakażonych koronawirusem. Ale czy jest to bezpieczne dla innych przewlekle chorych i potrzebujących leczenia szpitalnego Polaków? Czy lekarstwo nie okaże się gorsze niż choroba?

Pamiętajmy, że politycy zazwyczaj o wiele bardziej są rozliczani z tego, czego nie zrobili (zwłaszcza w kontekście życia ludzi) niż z tego, co zrobili za dużo. Tak może być również w przypadku „pandemii” koronawirusa.

 

Minister Szumowski 31 marca stwierdził:

"Przekształciliśmy 19 szpitali wielooddziałowych na jednoimienne. Mamy praktycznie 10 tys. łóżek, z których większość dziś jest pusta i czeka na pacjentów. Musieliśmy to zrobić, a przecież ludzie dalej mają inne problemy chorobowe – np. onkologiczne czy kardiologiczne. I ci ludzie przecież też potrzebują pomocy."

No właśnie. Dzisiaj w słupkach pokazuje się wyłącznie zakażonych koronawirusem i zgony. Tych zgonów już jest 94 w Polsce i będzie zapewne niestety jeszcze więcej. Na tę statystykę zgonów może mieć jednak wpływ nowy sposób ich liczenia. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego zaktualizował bowiem 1 kwietnia wytyczne dotyczące kwalifikacji zgonów w wyniku koronawirusa. Dotychczas do statystyk wliczano tylko zmarłych, u których wynik testu był dodatni. Po zmianie można uwzględniać również przypadki "podejrzane" i "prawdopodobne".  Co jest w tej sytuacji bardzo zastanawiające, zgodnie z oficjalnymi najnowszymi statytystykami dot. grypy sezonowej, w okresie od 16 do 22 marca 2020 r. na grypę i powikłania pogrypowe nie zmarła w Polsce ani jedna osoba. Licznik zatrzymał się na liczbie 50 z poprzedniego okresu liczonego do 15 marca 2020 r. Czy teraz wszystkie zgony osób z objawami grypy będą wliczane do statystyk dot. koronawirusa? Czas pokaże.

Oczywiście, żal każdej osoby, która umiera zakażona koronawirusem, ale tak samo żal trzech dziewczynek, które umarły z powodu grypy sezonowej w 2020 r., w tym 9-latki, u której w lutym stwierdzono gwałtowne zakażanie wirusem grypy typu A wraz z atakiem na płuca...W tym przypadku ordynator szpitala w Żywcu stwierdziła:

"Każdy też może inaczej zareagować na ten sam wirus. Najlepszy dowód - cała rodzina tej dziewczynki była chora, rodzice, dwójka młodszych dzieci. Im nic poważnego się nie stało - dodała Chmielarska. Dziewczynka nie była szczepiona na grypę. Ale o przebiegu choroby może przesądzić ogólna kondycja i wiele czynników, nieodpowiednia dieta, brak snu, świeżego powietrza, stres."

Koronawirus jest niebezpieczny, ale inne wirusy grypy również...

 

Wracając do nowych obostrzeń, w tym wychodzenia z domu pojedynczo i tylko w mocno uzasadnionych wypadkach, trzeba zaznaczyć wprowadzenie nowych DRAKOŃSKICH kar możliwych do zastosowania za złamanie tych obostrzeń. A tutaj grozi już nie tylko mandat od policji 500 zł, ale też kara administracyjna nakładana przez Sanepid w wysokości od 5 do 30 tyś. zł!!! I to w trybie natychmiastowej wykonalności.

Jak czytamy na platformie Onet.pl, karnista dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że "naruszona została konstytucyjna zasada proporcjonalności sankcji". - Typowo karne przepisy w kodeksie wykroczeń przewidują nawet sześciokrotnie niższe kary niż te nakładane od dzisiaj administracyjnie - zaznacza. - Problemem jest również to, że nie wprowadzono wciąż stanu nadzwyczajnego. W ustawie o stanie klęski żywiołowej są przewidziane kary np. za łamanie kwarantanny, tyle że są one znacznie niższe. To pokazuje, że mamy obecnie zupełnie nieproporcjonalną regulację - uważa Małecki. Zaznacza też, że "tego typu represje powinien nakładać sąd".

Czy czeka nas wysyp rozpraw sądowych po pandemii? Nieprecyzyjność wprowadzanych na szybko przepisów pozostawia pole do ich nadinterpretacji, o czym przekonują się chociażby osoby, które chcą samotnie pobiegać w miejscach dozwolonych. Policja nakłada mandaty, oni ich nie przyjmują. Sprawy trafią więc do sądów.

 

Dlaczego, skoro jest aż tak źle, to Polski rząd dotychczas nie wprowadził „Stanu klęski żywiołowej”, choć wszelkie już nałożone ograniczenia wskazują na taki stan? Na TVN24 czytamy:

„Rząd wprowadza kolejne ograniczenia praw i wolności obywateli, ale unika wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Dlaczego? Bo to dawałoby przedsiębiorcom prawo do ubieganie się o odszkodowania dużo wyższe, niż zakłada tarcza antykryzysowa - uważają eksperci. Może chodzić o kwoty rzędu kilku miliardów złotych miesięcznie.”

 

I jeszcze jeden cytat z wypowiedzi ministra Szumowskiego:

„Polityk odniósł się także do ostatnich obostrzeń wprowadzonych przez rząd. Minister zdrowia podkreślał, że ich wprowadzenie było konieczne, ponieważ wszystkie modele pokazują, że w połowie kwietnia może nastąpić bardzo szybki wzrost zakażeń. - Stoimy naprawdę na brzytwie. To taniec na brzytwie. Jeżeli państwo się zapadnie, nie będzie miało pieniędzy na leczenie onkologiczne, hematologiczne, pediatryczne, to umrze przez to więcej osób niż na koronawirusa. Z drugiej strony nie możemy pozwolić sobie na całkowite uwolnienie tych rygorów, bo będziemy mieli armagedon i trudne decyzje zrzucone na barki medyków: kogo ratować, a kogo nie - mówił dalej.”

No właśnie, to nie są łatwe decyzje, czy i jakie obostrzenia wprowadzić, kiedy rozprzestrzenia się taki czy inny wirus. Przesadność w każdą ze stron może być bardzo szkodliwa dla społeczeństwa. Do tej pory było całkowicie zrozumiałym, iż na przykład były zamykane szkoły, przedszkola i żlobki, gdzie z powodu infekcji grypowych nie było nawet 70% uczniów. Tak było jeszcze w styczniu i w lutym 2020 r. Tak było również w poprzednich latach. I były to najczęściej potwierdzone przypadki grypy typu A, nie koronawirus. Teraz jednak rządy wielu krajów, w tym Polski, poszły znacznie dalej w obostrzeniach, wręcz skrajnie daleko, uderzając w wolności obywatelskie i gospodarcze, ale czy całkowicie zasadnie? Będzie to można ocenić np. za rok, gdy zobaczymy wszystkie statystyki, w tym zgonów za 2020 r. Statystyka nie budzi emocji, bo nie zajmuje się oceną każdego przypadku z osobna, lecz zajmuje się kwestią umieralności w stosunku do ogółu społeczeństwa.

 

W innych wypowiedziach Minister Zdrowia stwierdza:

- (odnośnie świąt) „Postarajmy się, żeby były symbolem życia, a nie epidemii, która może nas zdziesiątkować, jeśli zintensyfikujemy nasze kontakty” (źródło)

- (odnośnie pandemii) Jak ktoś nie czuje strachu, to jest głupi. (źródło)

Szanowny Panie Ministrze. Ja osobiście nie czuję strachu, bo ufam Bogu we wszystkim. Jednocześnie nie mówię, że jak ktoś ten strach odczuwa, to jest głupi... Jednocześnie uważam, że nie należy używać słów pochopnie. „Zdziesiątkować” Polaków (może umrzeć co najmniej 1/10 ludności Polski?), czy jeszcze w innej wypowiedzi, że uwolnienie nałożonych rygorów oznaczałby „Armagedon”. Takie słowa wzbudzają w odbiorcach paniczny strach. Chyba, że po części o to chodzi...

 

Jakie te skrajne obostrzenia przyniosą skutki dla polskich rodzin w dłuższej perspektywie?

- Ile osób bez infekcji koronawirusa nie trafi w porę  do lekarza, czy szpitala?

- Jak bardzo pogorszy się zdrowie tych, których planowane zabiegi, operacje czy też rehabilitacja zostały przełożone?

- Jak wpłynie brak zalecanych wcześniej przez lekarzy codziennych spacerów na zdrowie osób z nadciśnieniem? 

- Jaki wpływ będzie miał brak słońca i witaminy d, tak bardzo potrzebnej do budowania odporności?

- Jak wiele osób uda się do psychologów i psychiatrów szukając pomocy po tej izolacji?

- Co się wydarzy w polskich rodzinach, kiedy bieda zajrzy im w oczy, kiedy wiele osób straci pracę?

Bo przecież jak zapowiedział premier, wysokie bezrobocie, kryzys i recesja gospodarcza są nieuniknione...

 

Problem z pozostałymi chorymi w Polsce zauważyła również Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która 25 maraca 2020 r. zwróciła się do Ministra Zdrowia z listem. Pyta w nim o działania ministerstwa, mające na celu zabezpieczenie praw pacjentów cierpiących na poważne choroby. ”Cały wysiłek służby zdrowia skupia się obecnie na zwalczaniu epidemii SARS-CoV-2 i leczeniu pacjentów dotkniętych COVID-19” - czytamy w dokumencie. Co z pozostałymi pacjentami, którym odracza się planowane zabiegi?

 

Jak może być dramatycznie już dziś, pokazuje ten przykład z Poznania, opisany przez RMF24:

Poznań. Noc z poniedziałku na wtorek. W kilkusettysięcznym mieście przyjmuje tylko jeden szpitalny oddział ratunkowy. Reszta została zamknięta na czas dezynfekcji, bo przebywały w nich osoby z podejrzeniem koronawirusa. Karetki z pacjentami w stanach nagłych nie mają więc dokąd jechać, albo czekają w kolejce na oddział, który nie wstrzymał przyjęć, ale pracuje już resztką sił. „Daleko idąca ostrożność czy przedwczesna panika? Brak jasnych procedur czy kryzys kompetencyjny?” - pytają medycy i apelują, by uaktualnić opracowane wytyczne, w oparciu o wiedzę praktyków. W przeciwnym razie będziemy mieli o kilkadziesiąt zgonów na dobę więcej – alarmują i zaznaczają przy tym, że nie chodzi o zgony osób zakażonych Covid-19.

W tym miejscu należą się wielkie słowa uznania dla lekarzy i pozostałych pracowników służby zdrowia, którzy zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Robią, co mogą, aby pomagać wszystkim chorym i umierającym, nie tylko na koronawirusa. A przy tym muszą sprostać wszystkim nałożonym przepisom, w tym dot. kwarantanny po zetknięciu się z patogenem. To praca w olbrzymim stresie, co na pewno nie pozostanie bez wpływu na nich i ich rodziny...

 

Jeszcze jedna bardzo zastanawiająca kwestia. Reklamy leków na objawy przeziębienia i grypy. Ponad 650 mln złotych miesięcznie wydaje się na reklamy leków w telewizji w Polsce, z czego 40% na te przeciwko objawom grypy i przeziębienia. Na tych reklamach bardzo często widzimy mocna chorego człowieka, kaszlącego i kichającego, który zażywa pigułkę a następnie jest już w pracy, wśród innych ludzi. A przecież ten człowiek, mający infekcję wirusową, chociaż się lepiej czuje, to zaraża wszystkich innych wokół siebie! Czy takie reklamy zostaną zakazane? Czy rząd pociągnie koncerny farmaceutyczne do odpowiedzialności za przyczynianie się rok w rok do rozprzestrzenianie się wirusów grypy w społeczeństwie? Szczerze wątpię...

O możliwych konsekwencjach chodzenia z grypą do pracy można przeczytać w tym artykule. A przecież dotychczas było to na porządku dziennym...

 

Liczba osób aktualnie zakażonych i zgonów (wg oficjalnych danych)

Polska - 4102 / 94, co przy 38 mln mieszkańców stanowi odpowiednio 0,0108% / 0,0002%

Świat - 1214755 / 65605, co przy 7,6 mld mieszkańców stanowi odpowiednio 0,0164% / 0,0009%

Dla porównania znów przypomnę, grypa Hiszpanka w latach 1918/19 - około 33% mieszkańców świata zakażonych, z czego około 50 mln umarło...

Oczywiście te statystyki nie będą obchodzić za bardzo tych, których wirus / choroba dotknie. Śmierć osoby nie narodzonej na nowo zawsze smuci najbardziej. Śmierć ucznia Jezusa Chrystusa też może trochę smucić, gdyż przez jakiś czas tej osoby nie będziemy widzieć. Jednak ostatecznie ta śmierć jest zyskiem, gdyż oznacza pójście już teraz do Pana Jezusa. A wszyscy wierzący w Pana Jezusa, cała Oblubienica, spotka się za czas jakiś razem u Pana, być może już niedługo :)

 

Aktualizacja z dnia 09.04.2020 r.

 

Kościół Rzymskokatolicki (KRK) – kolos na glinianych nogach...

Od wielu już lat nawołujemy:

- nie musisz chodzić na msze, aby podobać się Bogu;

- nie musisz spożywać Eucharystii, aby „przyjąć” Pana Jezusa;

- nie musisz spowiadać się przed księdzem, aby Bóg wybaczył ci grzechy;

- nie potrzebujesz żadnego pośrednika, księdza i KRK, aby przyjść do Pana Jezusa.

 

Za te nawoływania przez niektórych jesteśmy nazywani heretykami. Przez takie nawoływania wielu prawdziwych uczniów Jezusa poniosło śmierć z rąk KRK, jak Jan Hus na przykład.

A dzisiaj w obliczu „zarazy” koronawirusa podobne zalecenia płyną z ust hierarchów KRK.

I tak Prymas Polski - Arcybiskup Wojciech Polak przed „Świętami Wielkanocnymi” przypomniał,wierni katoliccy mają udzieloną dyspensę od udziału we mszach. Wyraził też nadzieję, że restrykcje dot. zakazu zgromadzeń powyżej 5 osób zostaną przedłużone. Tym samym chce, aby kościoły katolickie świeciły pustkami podczas świąt, jak też jakiś czas po świętach.

 

Tylko co z Eucharystią? Tu już wcześniej była mowa o tak zwanej „komunii duchowej

Już w marcu 2020 r. przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki zwrócił się do księży, biskupów i wiernych KRK z takim apelem:

Ponieważ istnieje wiele dróg przenoszenia się koronawirusa, trzeba, "aby księża biskupi w swoich diecezjach, w ośrodkach, w których pojawiłoby się takie zagrożenie, przekazali wiernym informację o możliwości przyjmowania na ten czas Komunii świętej duchowej lub na rękę”

Jak dodaje ks. dr Paweł Płaczek, dyrektor Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie:

„Skutki komunii duchowej są takie same jak i komunii, którą człowiek wierzący przyjmuje w kościele, czyli stan łaski uświęcającej, intencja, prośba do Boga, by w darze duchowym zstąpił i stał się duchowym pokarmem”

 

Spowiedź bezpośrednia w konfesjonale konieczna? Niekoniecznie. Jak wyjaśnia proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Lublinie, ks. Mirosław Ładniak:

 Są inne sposoby, aby otrzymać odpuszczenie grzechów. Mówimy o akcie żalu doskonałego. Polega on na tym, że – w duchu miłości Boga – żałuję za grzechy, które wymieniam w swoim sercu. Wszystko to ze świadomością, że, gdy tylko będzie okazja, to znaczy po minięciu pandemii, będę mógł te grzechy wyznać na spowiedzi szczegółowej w konfesjonale. Dzięki temu możemy tez przyjmować komunię duchową. To pragnienie zjednoczenia się z Jezusem. Ta komunia ma również owoce komunii eucharystycznej.  

Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wskazało, że „Kodeks prawa kanonicznego przewiduje, że zawsze, ilekroć istnieje poważna racja i nie ma sposobności wyspowiadania się, wtedy dla usposobienia duszy do stanu łaski wierny "jest obowiązany wzbudzić akt żalu doskonałego, który zawiera w sobie zamiar wyspowiadania się jak najszybciej". "Katechizm Kościoła Katolickiego w nr 1452 objaśnia, że żal, który wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko, jest nazywany żalem doskonałym lub żalem z miłości (contritio). Taki żal odpuszcza grzechy powszednie. Przynosi on także przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, gdy tylko będzie to możliwe"

 

Można też kilka słów napisać o papieżu Franciszku, który schował się przed bezpośrednim kontaktem z wiernymi katolickimi. Papież w wywiadzie stwierdza: Lud Boży potrzebuje, aby jego ksiądz był blisko nich, a nie nadmiernie się chronił. Dlaczego jednak sam nie daje tutaj przykładu? Ja mam na to taką odpowiedź - nie jest to jak widać „zastępca Chrystusa na ziemi”. Oby jak najwięcej osób to zobaczyło.

 

Prymas Polski ogłosił, że wyciąganie ludzi z domów przez księży to łamanie przykazania nie zabijaj. Czy rzeczywiście wyjście zdrowego człowieka do kościoła, czy też wyjazd na święta do rodziny, można porównać do zamordowania jednego człowieka przez drugiego??? Z drugiej strony Prymas Polski stwierdza, że pytanie "Co Pan Bóg na to wszystko? I gdzie On jest?" nie jest grzechem, lecz formą modlitwy... Oj chyba panu Prymasowi w tej panice koronawirusowej wszystko się pomyliło...

 

Kościół Rzymskokatolicki, na czele z papieżem w Watykanie, okazał się przy koronawirusie kolosem na glinianych nogach. Strach przed oskarżeniem społecznym o rozprzestrzenianie wirusa podczas mszy był najwidoczniej tak wielki, że bezproblemowo przyjęto wszelkie rządowe ograniczenia. Sakramenty KRK okazały się mniej ważne, niż „zaraza”. Oby przynajmniej niektórzy z wiernych KRK to wszystko dostrzegli i spróbowali bezpośrednio zwrócić się do Pana Jezusa ze swoimi grzechami i ufnością.  Jezus Chrystus czeka na każdego skruszonego grzesznika!

 

 

Aktualizacja z dnia 22.04.2020 r.

 

Świat (i Polska)

Wreszcie! Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaczęła prawdziwie zajmować się zdrowiem społeczeństwa! Wydano m.in. następujące ZALECENIA, przyjęte już do wdrożenia przez większość krajów, w tym polski rząd:

- masowa produkcja i darmowa dystrybucja tranu, witaminy c i d oraz czosnku, wśród wszystkich obywateli, zwłaszcza dzieci, seniorów oraz osób z obniżoną odpornością, zwłaszcza w sezonie grypowym;

- przeprowadzenie ogólnokrajowych akcji informacyjnych zalecających spacery, aktywność na świeżym powietrzu, z korzystaniem ze słońca (naturalna witamina d); obowiązek aktywności na świeżym powietrzu w przedszkolach i szkołach;

- ograniczenie do niezbędnego minimum korzystanie dzieci i młodzieży z urządzeń z ekranami, takich jak laptopy i smartfony;

- zaniechanie produkcji i dystrybucji wódki, piwa, papierosów zwykłych i elektronicznych;

- darmowa wymiana pieców zwykłych w domach (gdzie palone są plastik i inne szkodliwe materiały) na piece gazowe i tym podobne, o niskiej emisji spalin;

- nakaz powrotu producentów do zwrotnych opakowań szklanych lub innych całkowicie biodegradowalnych; zakaz produkcji i dystrybucji opakowań plastikowych;

- natychmiastowe interwencja organów państwa na wszystkich składowiskach odpadów i wysypiskach śmieci, w celu całkowitego wyeliminowania toksycznych odpadów i ich pożarów;

- niezwłoczny zakaz produkcji i dodawania do żywności rakotwórczych substancji, takich jak aspratam i olej palmowy;

- niezwłoczny zakaz produkcji i dystrybucji produktów GMO;

- ponadto nakaz solidarnej i natychmiastowej pomocy bogatych krajów zachodu krajom biednym, gdzie miliony ludzi cierpią z powodu głodu, zwłaszcza dzieciom – ludzie niedożywieni chorują o wiele częściej i dramatyczniej.

Kolejne prozdrowotne i wpływające na naturalną odporność człowieka zalecenia WHO już wkrótce!

 

Tyle ze świata fantastyki. Jak się zapewne każdy już domyślił, powyższe zalecenia nie są niestety prawdziwe. Teraz przejdziemy do smutnej rzeczywistości wprowadzanych zaleceń, zakazów i nakazów, mających na celu MASOWĄ INWIGILCJĘ I KONTROLĘ WSZYSTKICH OBYWATELI. Ostateczny cel tego jest zapisany w Biblii:

I sprawia, aby wszyscy, mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy, przyjęli znamię na prawą rękę lub na czoło; I aby nikt nie mógł kupić ani sprzedać, tylko ten, kto ma znamię, imię bestii lub liczbę jej imienia. (Objawienie Jana 13:16-17)

[czy patent Microsoft o znamiennym numerze WO/2020/060606 może mieć z tym związek?]

 

Przed dalszym czytaniem tej aktualizacji drogi czytelniku pamiętaj, że nic nigdy nie wymknęło się spod Bożej kontroli. Tak jak 2000 lat temu przeciwnikom Boga wydawało się, że wygrali z Jezusem Chrystusem posyłając go na krzyż, tak i teraz pysznym tego świata prowadzonym przez szatana wydaje się, że ostatecznie wygrają z Bogiem i zrealizują swoje mroczne cele, doprowadzając do globalnej kontroli wszystkich obywateli przez Jeden Światowy Rząd, na czele którego stanie ANTYCHRYST. Bóg dopuści do pojawienia się ANTYCHRYSTA i kontroli ludzi. Ale jednocześnie ci sami pyszni ludzie zapominają, że po tym wszystkim Jezus Chrystus powróci, zaprowadzając prawdziwą sprawiedliwość oraz pokój i bezpieczeństwo na ziemi, a końcem ANTYCHRYSTA, diabła i wszystkich przeciwników Boga będzie jezioro ognia i siarki!

A diabeł, który ich zwodził, został wrzucony do jeziora ognia i siarki, gdzie jest bestia i fałszywy prorok. I będą męczeni we dnie i w nocy na wieki wieków. I zobaczyłem wielki biały tron i zasiadającego na nim, sprzed którego oblicza uciekła ziemia i niebo, i nie znaleziono dla nich miejsca. I zobaczyłem umarłych, wielkich i małych, stojących przed Bogiem, i otwarto księgi. Otwarto też inną księgę, księgę życia. I osądzeni zostali umarli według tego, co było napisane w księgach, to znaczy według ich uczynków. I wydało morze umarłych, którzy w nim byli, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich byli. I zostali osądzeni, każdy według swoich uczynków. A śmierć i piekło zostały wrzucone do jeziora ognia. To jest druga śmierć. I jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia. (Obj. 20:10-15)

 

Po atakach na wieże WTC w 2001 r. rozpoczęła się w USA i na prawie całym świecie „wojna z terroryzmem”. To jest taka wojna, gdzie ponoć wróg czai się wszędzie. Terrorystą przecież może okazać się nawet nasz sąsiad. Wprowadzono wówczas wiele kontrowersyjnych praw, które dały służbom policyjnym i wojskowym wielu państw liczne uprawnienia, jednocześnie ograniczając wolność obywateli. Oczywiście wszystko w imię bezpieczeństwa. Wiele ukrytych spraw w tym temacie w USA ujawnił Edward Snowden.

W jego książce „Pamięć nieulotna” czytamy:

„Znam ten proces od podszewki, ponieważ tworzenie alternatywnej rzeczywistości to najmroczniejsza ze sztuk uprawianych przez wywiad. Agencje, które na przestrzeni mojej krótkiej kariery sfabrykowały pretekst do wojny, manipulując informacjami wywiadowczymi, i poprzez nielegalne działania oraz tajne sądy zapewniły sobie prawo do porwań („transferów nadzwyczajnych”), tortur („wzmocnionych technik przesłuchań”) i powszechnej inwigilacji („masowego gromadzenia danych”), bez zwłoki przypięły mi łatę chińskiego podwójnego agenta, rosyjskiego potrójnego, a nawet, o zgrozo, milenialsa.”

 

Tak jak wcześniej „wojna z terroryzmem”, tak dzisiaj „pandemia” koronawirusa, ludzki strach i brak oporu, wykorzystywane są przez rządy wielu państw do wprowadzania jak najwięcej nowinek technicznych w celu totalnej inwigilacji obywateli. Przodują w tym Chiny, które chcą wiedzieć o każdym obywatelu wszystko (już prawie wiedzą). Posłuszni władzy będą nagradzani, pozostali będą karani. To jest taki ranking złych i dobrych obywateli. Do tego są już dzisiaj wykorzystywane smartfony, kamery, drony, monitoring Internetu. Nawet „demokratyczne” kraje europejskie za nic dzisiaj mają wolność obywatela, bo przecież w walce z koronawirusem chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim... Elektroniczne śledzenie obywateli staje się normą, a wszelkie dane osobowe zbierane są na niespotykaną dotychczas skalę. Podobny do chińskiego system totalnej inwigilacji obywateli próbuje wdrożyć nawet Australia.

Informowaliśmy już wcześniej o planach wprowadzenia ID2020, czyli nowej cyfrowej tożsamości dla każdego człowieka. Dodajmy teraz, iż zdaniem Billa Gatesa, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, już niedługo potrzebny będzie dla każdego człowieka „cyfrowy certyfikat odporności”. Oczywiście wszystko dla „dobra” ludzkości, aby wiadomo było, kto może podróżować po świecie, a kto nie. Już dziś jednak widzimy, że posiadane i tak lubiane przez nas SMARTFONY stają się narzędziem do sprawdzania przez służby państwa tego gdzie byliśmy, z kim się spotkaliśmy, czy jesteśmy w domu, czy zetknęliśmy się w ostatnich dniach z osoba zakażoną koronawirusem...

 

Polska nie zostaje z tyłu. Informowaliśmy już o obowiązkowej aplikacji „kwarantanna domowa”. Kolejna w kolejce jest aplikacja „ProteGO” (na razie dobrowolna), która ma śledzić nasze kontakty z innymi i informować o zagrożeniu zakażeniem koronawirusem. Tutaj też, podobnie jak w Chinach, pojawią się 3 kolory bezpieczeństwa...

„W momencie, kiedy jeden z użytkowników zaznaczy w aplikacji, że ma koronawirusa – dane o urządzeniach napotkanych przez jego telefon w trakcie ostatnich dwóch tygodni trafią na specjalny serwer. Ten przekaże tę informację na urządzenia napotkanych przez chorego (w ciągu ostatnich 14 dni) osób, biorąc pod uwagę długość i częstotliwość spotkań (zgodnie z wytycznymi WHO). Wówczas zmieni się ich status (z zielonego na czerwony). Informacja ta trafi także do Inspekcji Sanitarnej. Dzięki temu inspektorzy będą mogli szybciej skontaktować się z osobami, które powinny zostać skierowane do odbycia kwarantanny.czytamy na oficjalnej stronie rządowej gov.pl.

 

Niektóre kraje zapowiedziały luzowanie obostrzeń nałożonych w związku z „pandemią”. Zalecenia WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) dla wszystkich krajów w podejmowaniu decyzji o znoszeniu obostrzeń:

  • rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2 musi być pod kontrolą;
  • możliwości systemu opieki muszą pozwalać na wykrycie, testowanie, izolowanie i leczenie każdego przypadku zakażenia oraz śledzenie każdego kontaktu;
  • ryzyko epidemii w specjalnych placówkach, takich jak obiekty służby zdrowia i domy opieki społecznej, musi być zminimalizowane;
  • w miejscach pracy, w szkołach oraz innych budynkach muszą być zastosowane środki zapobiegające zakażeniu;
  • państwa muszą zarządzać ryzykiem związanym z zawleczeniem zachorowań;
  • mieszkańcy muszą być w pełni świadomi, zaangażowani we wprowadzanie "nowej normalności".

Bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat tej „nowej normalności” i totalnej inwigilacji społeczeństw po „pandemii” koronawirusa podaje w tym wywiadzie Jarosław Lipszyc z fundacji Nowoczesna Polska.

 

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o... szczepienia.

„Nowa normalność”. Taką oto NOWOMOWĄ posługuje się nie tylko WHO, ale też polski rząd.

Od 20 kwietnia zmienią się niektóre zasady bezpieczeństwa. Zakupy w sklepie zrobi w jednym czasie więcej osób, do lasu i parku wejdziemy w celach rekreacyjnych, a młodzież powyżej 13. roku życia będzie mogła poruszać się bez opieki osoby dorosłej. Podejmujemy ostrożne działania, których celem jest powrót do normalności Polaków, a także odmrożenie polskiej gospodarki. Proces ten będzie podzielony na etapy – tak, aby zachować maksimum bezpieczeństwa obywateli. Zależy nam, aby Polacy rozsądnie korzystali z nowych przepisów. (źródło)

Polski rząd postanowił wycofać niektóre absurdalne obostrzenia, takie jak zakaz wejścia do lasu, zakaz rekreacyjnych spacerów i jazdy na rowerze, czy też zakaz wychodzenia z domu (choćby do sklepu) młodzieży powyżej 13 roku życia. Ale na większe rozluźnienie obostrzeń (nałożonych bez wprowadzenia stanu wyjątkowego lub stanu klęski żywiołowej – co zdaniem gdańskiej Okręgowej Rady Adwokackiej jest bezprawne) mamy jeszcze poczekać. Jak długo? Zakrywać twarz i zachowywać dystans od innych ludzi w miejscach publicznych, „żyć z tą epidemią” mamy nawet rok czy dwa, do czasu wprowadzenia szczepionkitak twierdzi Minister Zdrowia Łukasz Szumowski. Ale jak wierzyć człowiekowi, który jeszcze kilka tygodni temu drwił sobie z noszenia maseczek w walce z koronawirusem?

Czy pan Minister Zdrowia dał się już całkowicie opanować „panice koronawirusowej”? Czy też ma w tym wszystkim jakieś ukryte interesy? To prawda, że liczba zgonów z powodu lub w powiązaniu z koronawirusem w Polsce rośnie - aktualnie jest to ponad 400 osób. Jednak trzeba pamiętać, że w Polsce KAŻDEGO DNIA umiera około 1120 osób z różnych powodów (około 410 tys. rocznie). Od pierwszego zgonu powiązanego z  koronawirusem, czyli od 12 marca 2020, do dzisiaj (20.04.2020 r.) umarło w Polsce ponad 43 tys. osób !  

 

Dr Zbigniew Martyka, ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej stwierdził w rozmowie z Gazetą Krakowską, że patomorfolodzy na swoich stołach do sekcji zwłok nie spotykają osób, które umarły z powodu koronawirusa. Wskazuje na bezsens wielu nałożonych na Polaków ograniczeń, jak rękawiczki i maseczki. Wskazuje na dużo groźniejszą od samego koronawirusa „panikę koronawirusową”.

I w przypadku rozszerzania się paniki koronawirusowej wiele osób może stracić życie nie z powodu wirusa, ale z innych. Panika paraliżuje działania służby zdrowia, pacjenci, którzy powinni się znaleźć pod opieką specjalistów, nie mogą się do nich dostać. Boja się, bo słyszą: „Ma pan stan podgorączkowy, proszę najpierw wykluczyć koronawirusa”. Jest duże opóźnienie w świadczeniu usług u tych pacjentów, wiele przychodni specjalistycznych zostało zamkniętych. Ludzie, jak patrzę, nie przychodzą na izbę przyjęć…

 W podsumowaniu rozmowy stwierdza: Powiem krótko, z punktu widzenia medycyny, koronawirus to nie pandemia.

 

Bardzo podobnie mówi również niemiecki Profesor Klaus Puschel:

Profesor Klaus Püschel, szef hamburskiego instytutu medycyny sądowej, który zajmuje się badaniem ciał osób zmarłych na koronawirusa z obszaru Hamburga w rozmowie na łamach „Hamburger Morgenpost” postawił tezy, które mogą szokować wiele osób. - Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. (...) Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie - przekonuje Püschel.

 

Wracając do szczepionki na koronawirusa. Najwięcej mówi o tym ten, który może na tym najwięcej zarobić, czyli wspomniany już Bill Gates. A o tym, jakie powiązania ma WHO z Billem Gatesem mówi z Niemiec dziennikarka Agnieszka Wolska w telewizji wRealu24. Wskazuje też na wielkie parcie Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego do wszelkich szczepień, również do szalenie kontrowersyjnej i wycofanej w wielu krajach szczepionki HPV. Należy pamiętać, że dość niedawno pan Szumowski musiał gęsto tłumaczyć się z powiązań z koncernem farmaceutycznym, a opozycja żądała jego dymisji!

 

O niebezpieczeństwach dot. potencjalnych przymusowych szczepień przeciwko koronawirusowi (tylko nie wiadomo której z co najmniej kilkuset mutacji wirusa) opowiada Justyna Socha – liderka i prezes stowarzyszenia STOP NOP. Bardzo ciekawy wywiad, potwierdzający wiele informacji, które my również podawaliśmy, jak np. wysoka wyszczepialność (ponad 50 %) seniorów we Włoszech. Są już badania naukowe, które stwierdzają, że szczepienie przeciwko grypie sezonowej może zwiększać podatność na koronawirusa !!!

 

Wracając do strategii w walce z koronawirusem. Polski rząd poszedł drogą całkowitego zamknięcia kraju – ludzi i gospodarki, co zdaniem wielu ekspertów przyniesie opłakane skutki w dłuższej perspektywie. Czy walczyć z koronawirusem nie można było nieco inaczej? Na zamknięcie w domach ludzi i zatrzymanie gospodarki  nie zdecydowały się Szwecja i... Białoruś. Szwecja jest bardzo mocno krytykowana, jako kraj który „idzie pod prąd” w walce z koronawirusem. A może właśnie Szwecja „idzie z prądem”?

Jej główny epidemiolog Andres Tegnell twierdzi, że choć ochrona osób starszych w domach opieki okazała się niewystarczająca, to jednak droga, którą obrała Szwecja już wkrótce powinna doprowadzić do „odporności populacyjnej”. Twierdzi też:

Nie sądzę, by ten wirus kiedykolwiek zniknął. Wydaje się, że niektóre kraje prowadzą politykę opartą na założeniu, że jeśli wyeliminują wszystkie przypadki zachorowań w kraju, pozbędą się wirusa na zawsze. Nie sądzę, by tak było.

Być może przekonuje się o tym już dziś Singapur, który pomimo totalnej inwigilacji obywateli i kontroli zakażeń, i tak nie zapobiegł rozprzestrzenianiu się koronawirusa wśród społeczności lokalnej. Czyżby koronawirus był jednak odporny na inwigilację i śledzenie???

 

A co do Białorusi, znamienne jest to, że to dyktator, Prezydent Aleksandr Łukaszenka ostrzega przed użyciem koronapsychozy do wprowadzenia przez globalnych graczy nowego porządku świata!

 

Pełna inwigilacja i zniewolenie wszystkich obywateli świata jest pewne. Pytać należy nie o to, czy to zniewolenie nastąpi, ale kiedy. Jaki jest przed tym ratunek? Tylko jeden. To Jezus Chrystus.

 

c.d.n.

 

Rafał Zbieć