(Aktualizacja artykułu - 25.01.2024 r.)

(Artykuł dostępny w wersji audio/wideo)

 

Biada wam, gdy wszyscy ludzie będą dobrze o was mówić, bo tak ich ojcowie postępowali wobec fałszywych proroków. (Ew. Łukasza 6:26)

Chyba każdy człowiek lubi być chwalony. Nie podoba nam się zwykle to, gdy ktoś mówi o nas źle, gdy nas krytykuje. Zazwyczaj robimy bardzo wiele, aby się przypodobać innym ludziom. Ale czy tak powinno być w życiu człowieka wierzącego w Jezusa Chrystusa i naśladującego z całego serca swojego Pana?

 

A co z głoszeniem ewangelii? Już nieraz słyszałem, że aby grzeszny człowiek nawrócił się do Chrystusa, musi najpierw poczuć się fajnie wśród ludzi wierzących. Musimy mu się przypodobać. Dopiero potem, po zbudowaniu takiego pomostu przyjaźni, należy takiemu człowiekowi głosić pełną ewangelię, łącznie z tymi "okropnymi" pojęciami, jak piekło, sąd ostateczny, wieczne potępienie. Wtedy ten człowiek zapewne nawróci się do Chrystusa!

Czy jednak takie podejście jest biblijne? Czy prawdziwy chrześcijanin, żyjący w sprawiedliwości i bojaźni Bożej, powinien zabiegać o to, aby wszyscy o nim dobrze mówili? Czy uczeeń Jezusa powinien cieszyć się z oklasków?

 

W najbliższym kontekście przytoczonego przeze mnie wersetu z 6 rozdziału Ew. Łukasza, znajdujemy napomnienia Pana Jezusa, takie jak: biada wam bogaczom, biada wam, którzy teraz jesteście nasyceni, biada wam, którzy teraz się śmiejecie... Znajdujemy też błogosławieństwa: błogosławieni ubodzy w duchu, łaknący sprawiedliwości, płaczący, znienawidzeni przez ludzi z powodu Jezusa Chrystusa...


Pan Jezus ostrzega, że źle się dzieje z jego naśladowcą, gdy WSZYSCY o nim mówią dobrze. Co to może oznaczać? Wystarczy spojrzeć na życie samego Jezusa Chrystusa. Czy wszyscy go kochali? Czy wszyscy o nim dobrze mówili? Czy wszyscy traktowali go jak przyjaciela? Wręcz przeciwnie. Był znienawidzony przez faryzeuszy słuchających jego nauki. Nie był rozumiany nawet przez własną rodzinę. Opuściło go wielu uczniów, z powodu "twardej mowy", której oni nie chcieli słuchać. Cierpiał prześladowania i został ostatecznie ukrzyżowany, chociaż nie znaleziono żadnego grzechu w Jego życiu.

 

Pan Jezus zawsze był posłuszny Ojcu. Wzywał do upamiętania grzeszników i piętnował fałszywą naukę. Nigdy nie szedł na kompromis ze światem i nie dążył do podobania się światu. Jego celem było pełnienie woli Ojca, we wszystkim i bez względu na konsekwencje. On wzywa nas dzisiaj, abyśmy szli w Jego ślady.

Potem przywołał do siebie lud wraz ze swoimi uczniami i powiedział do nich: Ktokolwiek chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, weźmie swój krzyż i idzie za mną. (Ew. Marka 8:34)

 

Przy tym wyraźnie nas ostrzega:

Przypomnijcie sobie słowo, które wam powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeśli mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeśli moje słowa zachowywali, to i wasze będą zachowywać. Ale będą wam to wszystko czynić z powodu mego imienia, bo nie znają tego, który mnie posłał. (Ew. Jana 15:20-21)

 

Uczeń nie przewyższa mistrza ani sługa swego pana. Wystarczy uczniowi, że będzie jak jego mistrz, a sługa jak jego pan. Jeśli gospodarza nazywali Belzebubem, o ile bardziej będą tak nazywać jego domowników. (Ew. Mateusza 10:24-25)

 

Wniosek jest jeden. Kto faktycznie żyje zgodnie z Bożą wolą, kto faktycznie naśladuje Pana Jezusa, ten nie będzie podobał się wszystkim dookoła. I tak powinno być. Takie są konsekwencje pobożngo życia w Jezusie Chrystusie.

Jednak jednocześnie należy pamiętać, że nie dobrze jest, gdy ludzie źle mówią i ciemiężą chrześcijanina z powodu złego postępowania. Apostoł Piotr stwierdził:

 Bo cóż to za chwała, jeśli grzesząc, cierpliwie znosicie, choćby was i pięściami bito? Lecz jeśli dobrze czynicie i znosicie cierpienia, to podoba się Bogu. (1 Piotra 2:20)

 

A jak jest z głoszeniem ewangelii? Czy dobre i właściwe jest to, gdy po głoszeniu ewangelii grzesznikom oni klepią nas po placach i stwierdzają, że fajnie się poczuli?

Spójrzmy chociażby na Apostoła Pawła. Gdy głosił ewangelię Grekom na Areopagu, nie chcieli oni nawet wysłuchać go do końca. Zmartwychwstanie i sąd były czymś, o czym nie chcieli słuchać. Ktoś być może powie, Paweł się rozpędził, przecież mógł podczas pierwszego przemówienia powiedzieć tylko część ewangelii, aby zbudować jakąś nić porozumienia - pomost, dzięki któremu znów by go zaproszono do przemawiania. Ale tak się nie stało...

Bóg wprawdzie pomijał czasy tej nieświadomości, teraz jednak nakazuje wszędzie wszystkim ludziom pokutować; Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych. Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się naśmiewali, a inni mówili: Posłuchamy cię o tym ponownie. I tak Paweł wyszedł spośród nich. (Dz. Ap. 17:30-33)

 

Jednak pomimo tego, że większość nie chciała Pawła dalej słuchać, to jednak kilka osób przyłączyło się wówczas do niego, chcąc poznać bliżej naukę o Jezusie Chrystusie.

W innych miejscach Pisma czytamy, jak Paweł, głoszący w odwadze pełną ewangelię był bity, więziony, kamienowany. Czytamy też o Szczepanie, który zaraz po tym, jak powiedział pełną ewangelię, został za to zabity...

 

Znany pastor Rick Warren, w ramach swojego bratania się z muzułmanami, nawołuje do tworzenia mostów przyjaźni i miłości z niewierzącymi, tak to wyjaśniając:

"Jako ewangelista dużo czasu poświęcam na rozmowy z niewierzącymi. Nie da się zdobyć dla Chrystusa swoich wrogów, tylko przyjaciół. Więc musimy budować mosty przyjaźni i miłości z tymi, którzy wierzą inaczej, aby Jezus mógł przejść tymi mostami do ich serc."

 

Ten sam pastor w swych publikacjach "świadomych celów" zachęca na przykład do grania na nabożeństwach takiej muzyki, jaka podoba się grzesznikom z otoczenia danego kościoła.

 ''Wybór stylu muzyki, jaką zastosujecie na waszych nabożeństwach będzie jedną z najistotniejszych i najbardziej kontrowersyjnych decyzji w życiu waszego kościoła (…) Musicie dostosować muzykę do takiego rodzaju ludzi, do jakich wasz kościół ma dotrzeć (...). Muzyka jaką gracie, ustawia wasz kościół w lokalnej społeczności i definiuje, kim jesteście. Będzie ona decydować o rodzaju ludzi jakich przyciągniecie, jakich zatrzymacie i jakich utracicie''.

 

Rick Warren praktykuje takie oto podejście w Kościele, skoncentrowane na "kliencie":

"Koncentracja na perspektywie klienta przynosi pewny sukces gdyż ludzie kupują bo czują się usatysfakcjonowani. Gdy ten sam proces stosuje się w kościele, okazuje się że też działa. Za pomocą ankiet i sondaży kościół określa odczuwalne potrzeby osób niewierzących, potem wystarczy tylko wyjść na przeciw ich pragnieniom czyli odpowiednio modelować nabożeństwa i zadowalać konsumenta muzyką i treściami które chce on usłyszeć." (źródło - artykuł Prowadzeni przez Ducha, czy świadomi celu?)

 

Tak, wiele razy już słyszałem, że dzisiaj niezbędną rzeczą jest budowanie pomostów łączących nas z niewierzącymi, bo bez tego ewangelia do nich nie trafi. Ale czy o takich pomostach wspomina Pismo Święte? Czy takie pomosty budowane były przez pierwszych głosicieli Dobrej Nowiny? W pierwszym "kazaniu" zapisanym w Dziejach Apostolskich, Piotr, mówiąc bezkompromisowo ewangelię, zwrócił się do słuchaczy tak:

 

Mężowie izraelscy, słuchajcie tych słów: Jezusa z Nazaretu, męża potwierdzonego przez Boga wśród was mocami, cudami i znakami, których Bóg dokonał przez niego wśród was, o czym sami wiecie; Wydanego zgodnie z powziętym postanowieniem Boga oraz tym, co przedtem wiedział, wzięliście i rękami bezbożników ukrzyżowaliście i zabiliście. (Dz. Ap. 2:22-23)

 

Niech więc cały dom Izraela wie z pewnością, że tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście, Bóg uczynił i Panem, i Chrystusem. A słysząc to, przerazili się do głębi serca i zapytali Piotra i pozostałych apostołów: Co mamy robić, mężowie bracia? Wtedy Piotr powiedział do nich: Pokutujcie i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na przebaczenie grzechów, a otrzymacie dar Ducha Świętego. (Dz. Ap. 2:36-38)

 

Powstaje pytanie, czy nie było to zbyt ostre, aby tak otwarcie mówić słuchającym Żydom o ich grzechach? Czy Piotr na pewno przemyślał swoją strategię głoszenia ewangelii w tamtej chwili? Czy słuchający byli wcześniej dobrymi przyjaciółmi Piotra? Czy Piotr zbudował wcześniej jakikolwiek pomost? Nic z tych rzeczy. Piotr po prostu mówił prawdę, zarówno o Mesjaszu, jak też o wrogach Jezusa Chrystusa, którzy go ukrzyżowali. I co się stało?

Ci więc, którzy chętnie przyjęli jego słowa, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się tego dnia około trzech tysięcy dusz. (Dz. Ap. 2:41)

 

Pan Jezus dużo czasu spędzał ze zwykłymi grzesznikami. Nie stronił od nich, ale się do nich zbliżał. Czy jednak robił to po to, aby budować jakiś pomost, pomiędzy Nim a nimi? Nie, Jezus był wśród nich, aby wzywać ich do upamiętania. I oni o tym doskonale wiedzieli. Pan Jezus powiedział:

A Jezus, usłyszawszy to, powiedział im: Nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza. Nie przyszedłem wzywać do pokuty sprawiedliwych, ale grzeszników. (Ew. Marka 2:17)

 

 

Czy ewangelia o Jezusie Chrystusie potrzebuje jakichkolwiek pomostów, aby mogła być przyjęta przez słuchaczy? Czy ewangelia potrzebuje jakichkolwiek dodatków i to podobających się grzesznikom? Nie. Sama ewangelia jest przecież mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy. Bóg ma moc zbawić grzesznika przez ewangelię, bez względu na to, czy jest on nastawiony do głoszących negatywnie, czy pozytywnie, czy jest ich przyjacielem, czy wrogiem. Bez względu na to, jakiej grzesznik słucha muzyki...

Grzesznicy słuchający ewangelii nie tylko nie powinni poczuć się fajnie, lecz mają gorzko zapłakać nad swoimi grzechami. Bez opamiętania się grzesznika nie będzie jego nawrócenia. Dla Kościoła pierwszego wieku było to oczywiste. Tak przedstawiają nam to Dzieje Apostolskie. Nie dajmy się nabrać na to, że dzisiaj są "inne czasy" i dlatego trzeba nam w dziele ewangelizacji działać inaczej.

 

Nie mamy prawa sądzić, że aby dotrzeć do świata z ewangelią, świat musi nas najpierw polubić, czy wręcz pokochać. To kłamstwo! Wierzący mają docierać do grzeszników z ewangelią, pomimo tego, że świat ich nienawidzi.

Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego. Ponieważ jednak nie jesteście ze świata, ale ja was wybrałem ze świata, dlatego świat was nienawidzi. (Ew. Jana 15:19)

 

Każdy wierzący, znienawidzony przez świat, jest posłany przez Jezusa, aby głosić Dobrą Nowinę. Nie wykręcajmy tych prostych prawd biblijnych. Nie cieszmy się z tego, że grzesznik po zwiastowaniu ewangelii czuje się fajnie. Oznacza to bowiem najczęściej to, że głosimy ewangelię rozwodnioną i niepełną. Taka ewangelia doprowadzić do zbawienia nikogo nie może.

 

Pamiętajmy:

  • Przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga. Jeśli więc ktoś chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. (List Jakuba 4:4)
  • Cel nie uświęca środków! Nie można stawać się przyjacielem świata, nawet w celu głoszenia mu Dobrej Nowiny.
  • Jako dzieci Boże, narodzone na nowo z Ducha Świętego, bądźmy przyjaciółmi Boga. Okazujmy Bogu posłuszeństwo i nie ignorujmy Jego ostrzeżeń.

 

Powtórzę za Panem Jezusem jeszcze raz:

 Biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówić będą!

 

Rafał Zbieć