(materiał dostępny też w wersji audio/wideo)

 WSTĘP

 

Ludzie zazwyczaj chcą żyć bezpiecznie. Robią wiele, aby zadbać o bezpieczeństwo swoje i rodziny. I tak na przykład, wielu emigruje z miejsca swego zamieszkania, gdzie trwa wojna, do krajów, gdzie jest pokój. Inni kupują coraz lepsze, super bezpieczne samochody, a w domach zakładają najnowocześniejsze instalacje alarmowe. Jeszcze inni ogromną wagę przywiązują do zdrowego odżywiania, aby nie chorować i dożyć 100 lat!

 

Rok 2020 był szczególny. Prawie cały świat stanął na głowie z powodu strachu przed koronawirusem. Aby zachować "bezpieczeństwo" wielu ludzi pod presją mediów i rządów lub też z własnej nieprzymuszonej woli izolowało się w domach, nie spotykając się przez wiele miesięcy z rodziną i przyjaciółmi. DDM - czyli dystans, dezynfekcja i maseczki stały się w większości krajów obowiązkiem, mającym ponoć chronić przed wirusem. Podawanie ręki drugiemu człowiekowi stało się raptem wielce ryzykowne. Miłość wnuków do dziadków to już nie odwiedzanie się i przytulanie, lecz rozmowa przez telefon lub internet...

 

Tak oto bezpieczeństwo ludzi przybrało NOWY priorytetowy wymiar uniknięcia za wszelką cenę infekcji wirusowej, choć już od wielu miesięcy wiadomym jest, że każdy prędzej, czy później zetknie się z koronawirusem. Jednocześnie wiadomo, że układ odpornościowy człowieka radzi sobie z nowo odkrytym wirusem w zdecydowanej większości przypadków prawidłowo. Ryzyko śmierci z powodu Covid-19 jest ponad 4 krotnie mniejsze niż z powodu nowotworu. W 2020 r. zmarło na świecie około 60 mln osób, w tym 8,7 mln ludzi z powodu raka, a około 2 mln zgonów przypisano koronawirusowi. Co najsmutniejsze, najmniej bezpieczne są nienarodzone dzieci - w ubiegłym roku zarejestrowano ponad 42 mln aborcji!!!

 

Aby jeszcze bardziej zabezpieczyć się przed koronawirusem wielu ludzi bezrefleksyjnie uwierzyło w bezpieczeństwo i skuteczność błyskawicznie wyprodukowanych preparatów eksperymentalnych (zwanych szczepionkami) i poddało się temu eksperymentowi, wywołującemu już teraz wiele skutków ubocznych, w tym zgony w Polscena świecie.

 

BÓG JEST PANEM ŻYCIA I ŚMIERCI

 

Czy człowiek jest w stanie zapewnić sobie całkowite bezpieczeństwo od wszystkich możliwych zagrożeń? Oczywiście, że nie. Choćby nie wiem jak człowiek dbał o bezpieczeństwo, to i tak może wydarzyć się jakaś rzecz całkowicie przez niego nieprzewidziana, skutkująca nawet śmiercią. Żaden człowiek nie wie nawet tego, czy obudzi się kolejnego dnia rano. Ostatecznie bowiem to Bóg jest Panem życia i śmierci, czy się w to wierzy, czy też nie. To Bóg dał każdemu człowiekowi tchnienie życia i to Bóg może to tchnienie w każdej chwili odebrać.

 

W księdze Izajasza w 42 rozdziale czytamy:

Tak mówi Bóg, PAN, który stworzył niebiosa i je rozpostarł; który rozszerzył ziemię i to, co się z niej rodzi; który daje tchnienie ludziom mieszkającym na niej i ducha tym, co po niej chodzą.

 

A w 5 księdze Mojżeszowej 32 rozdziale Bóg mówi tak o sobie:

Spójrzcie teraz, że to ja, tylko ja jestem, a nie ma innych bogów oprócz mnie. Ja zabijam i ożywiam, ja ranię i ja leczę, i nikt nie wyrwie z mojej ręki.

Więcej na ten temat mówimy w studium "Pan życia i śmierci" - zachęcamy do wysłuchania.

 

Skoro żaden człowiek nie może zapewnić sam sobie 100% bezpieczeństwa, to czy jest inny sposób na bezpieczeństwo w tym życiu i wykraczające poza to życie?

Spójrzmy na dwie historie biblijne.

 

APOSTOŁ PAWEŁ

 

Pierwsza dotyczy Apostoła Pawła, znanego wcześniej jako Saul z Tarsu. Doświadczał on po nawróceniu do Jezusa licznych przeciwności i niebezpieczeństw, które mogły skończyć się dla niego utratą życia. Paweł tak je opisuje w 2 liście do Koryntian:

(...) w chłostach nad miarę, w więzieniach częściej, w niebezpieczeństwie śmierci wielokroć. Od Żydów pięciokrotnie otrzymałem czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem bity rózgami, raz kamienowany, trzy razy rozbił się ze mną okręt, dzień i noc spędziłem w głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od bandytów, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach wśród fałszywych braci; W trudzie i znoju, często w czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, często w postach, w zimnie i nagości; (2 Kor. 11:23-27)

Jednak żadne z tych niebezpieczeństw nie zakończyło się dla Apostoła Pawła śmiercią, gdyż był on całkowicie pod Bożą ochroną. W 2 liście do Tymoteusza w kontekście prześladowań Paweł stwierdza, że "ze wszystkich wyrwał mnie Pan." (2 Tym. 3:11).

 

W 27 rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy o podróży Pawła statkiem jako więźnia do Rzymu, pod eskortą żołnierzy.

A gdy postanowiono, że mamy płynąć do Italii, oddano Pawła i innych więźniów setnikowi, imieniem Juliusz, z oddziału Augusta. Wsiedliśmy na statek adramyteński, który miał płynąć wzdłuż wybrzeża Azji (Dz. Ap. 27:1-2). 

Paweł ostrzegał, że żegluga będzie niebezpieczna, lecz nikt go nie słuchał...

Gdy upłynęło wiele czasu i żegluga stała się niebezpieczna, bo minął już post, Paweł ich przestrzegał: Panowie, widzę, że żegluga będzie związana z krzywdą i wielką szkodą nie tylko ładunkowi i statkowi, ale i naszemu życiu. Setnik jednak bardziej ufał sternikowi i właścicielowi statku niż temu, co mówił Paweł. (Dz. Ap. 27:9-10). 

 

Tak jak ostrzegał Paweł, tak też się stało. Okręt zmierzał ku katastrofie. Bezpieczeństwo wszystkich na statku było dramatycznie zagrożone!

Lecz niedługo potem uderzył na nią gwałtowny wiatr, zwany Eurokludon. Kiedy statek został porwany i nie mógł stawić czoła wiatrowi, puściliśmy go z wiatrem i pozwoliliśmy się unosić. (...) Ponieważ miotała nami gwałtowna burza, nazajutrz wyrzucili ładunek. A trzeciego dnia własnymi rękami wyrzuciliśmy osprzęt statku. Lecz kiedy przez wiele dni nie pokazało się ani słońce, ani gwiazdy, a niemała nawałnica napierała, znikła już wszelka nadzieja naszego ocalenia. (Dz. Ap. 27:14-15; 18-20)

 

Kiedy po ludzku nie było już nadziei na ocalenie statku i ludzi, Paweł otrzymał zapewnienie od Boga, że choć statek się rozbije, to jednak nikt z ludzi nie zginie.

Gdy ludzie już długo nic nie jedli, Paweł stanął pośród nich i powiedział: Panowie, trzeba było mnie posłuchać i nie odpływać od Krety, wtedy uniknęlibyście straty i szkody. Lecz teraz zachęcam was, abyście byli dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko statek. Tej nocy bowiem stanął przy mnie anioł Boga, do którego należę i któremu służę; I powiedział: Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed cesarzem, a oto Bóg darował ci wszystkich, którzy z tobą płyną. Dlatego bądźcie dobrej myśli, panowie, bo wierzę Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano. Musimy jednak być wyrzuceni na jakąś wyspę. (Dz. Ap. 27:21-26)

I rzeczywiście, zgodnie z Bożą obietnicą daną Pawłowi, choć statek uległ rozbiciu, to jednak wszyscy pasażerowie zostali uratowani, o czym mówią nam kolejne wersety tego rozdziału Dziejów Apostolskich, od 27 do 44. Kiedy więc ludzie nie mieli już żadnej możliwości zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas rejsu, to sam Wszechmogący Bóg zainterweniował i uratował ze statku 276 osób!

 

 SZCZEPAN

 

Spójrzmy teraz na historię Szczepana, opisaną w 6 i 7 rozdziale Dziejów Apostolskich, którą szerzej omawialiśmy podczas lekcji nr 20-27 naszego studium Dziejów Apostolskich.

Szczepan był Żydem, jednym z siedmiu diakonów wybranych do usługiwania wdowom. Był mężem pełnym wiary i Ducha Świętego. Miał dobre świadectwo u wszystkich. Oprócz usługiwania wdowom, Szczepan głosił Ewangelię o Jezusie Chrystusie, co Bóg potwierdzał w szczególny sposób:

"A Szczepan, pełen wiary i mocy, czynił cuda i wielkie znaki wśród ludzi." (Dz. Ap. 6:8)

 

Nie spodobało się to części z jego żydowskich braci, którzy ostro zaczęli z nim polemizować. "Lecz nie mogli sprostać mądrości i duchowi, z którym mówił." (Dz. Ap. 6:10). Podstawili więc fałszywych świadków, aby oskarżyć Szczepana przed Radą Najwyższą, zarzucając mu mówienie bluźnierstw przeciwko Bogu, Mojżeszowi, Świątyni i prawu.

"Wtedy najwyższy kapłan zapytał: Czy tak się sprawy mają?" (Dz. Ap. 7:1)

W tym momencie Szczepan musiał podjąć decyzję. Czy głosić prawdę o Jezusie Chrystusie, czy też pójść na kompromis, zadbać o swoje bezpieczeństwo, wyrzec się Jezusa i próbować załagodzić sytuację. Tu trzeba podkreślić, że Szczepan stał przed tą samą Radą Najwyższą, która wcześniej skazała Mesjasza - Syna Bożego na śmierć za rzekome bluźnierstwo - twierdzenie, że jest Synem Bożym. Szczepan znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie.

 

Co zrobił Szczepan? Prawdę o Jezusie Chrystusie postawił wyżej niż swoje życie. W swojej przemowie całkowicie odparł oskarżenia. Udowodnił, że nie jest bluźniercą, lecz wiernym sługą Bożym. Na końcu zaś sam oskarżył przywódców żydowskich:

Ludzie twardego karku, nieobrzezanego serca i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak wasi ojcowie, tak i wy! Którego z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali też tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego, którego wy staliście się teraz zdrajcami i mordercami. Wy, którzy otrzymaliście prawo przez rozporządzenie aniołów, lecz nie przestrzegaliście go. (Dz. Ap. 7:51-53)

 

To, co się stało dalej, jest wspaniałą relacją męczeństwa ucznia Jezusa. Ci z Żydów, którzy nie przyjęli Mesjasza, dopięli swego i ukamieniowali Szczepana. Ten jednak był CAŁKOWICIE BEZPIECZNY W CHRYSTUSIE. Pełen Ducha Świętego ujrzał chwilę przed śmiercią chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Ojca. Wiedział, że jego duch za chwilę pójdzie do Pana Jezusa. Mało tego, zdążył jeszcze wstawić się u Boga za swoimi prześladowcami!

Gdy to usłyszeli, wpadli w gniew i zgrzytali na niego zębami. A on, pełen Ducha Świętego, patrzył uważnie w niebo i ujrzał chwałę Boga i Jezusa stojącego po prawicy Boga. I powiedział: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i jednomyślnie się na niego rzucili. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swoje szaty u stóp młodzieńca zwanego Saulem. Tak kamienowali Szczepana, modlącego się tymi słowy: Panie Jezu, przyjmij mojego ducha. A upadłszy na kolana, zawołał donośnym głosem: Panie, nie poczytaj im tego za grzech. A gdy to powiedział, zasnął. (Dz. Ap. 7:54-60)

 

Czy Bóg nie mógł ocalić Szczepana? Czy nie mógł zapewnić mu bezpieczeństwa w obliczu złowrogiego tłumu? Oczywiście, że mógł. Bóg wiele razy zapewniał swoim sługom bezpieczeństwo w arcytrudnych sytuacjach. Tak było z Apostołem Pawłem, o którym już wspominałem. Tak było też z Noem uratowanym w arce przed potopem, Józefem - synem Jakuba, ocalonym przez Boga w Egipcie, Danielem wyratowanym z lwiej jamy, Lotem wyprowadzonym z Sodomy i Gomory, apostołem Piotrem wyswobodzonym z więzienia przez anioła Bożego.

 

Jednak wolą Bożą w tej sytuacji nie było uratowanie Szczepana, lecz dopuszczenie do jego męczeńskiej śmierci. Szczepan dokonał właściwego wyboru, nie starając się zachować swego życia na ziemi, tylko walcząc o zachowanie wiary i posłuszeństwo Bogu aż do końca. Nie zaparł się wiary w Pana Jezusa, lecz osiągnął cel tej wiary - zbawienie duszy (1 Piotra 1:9). Na poważnie potraktował słowa Pana Jezusa:

Każdego więc, kto mnie wyzna przed ludźmi, i ja wyznam przed moim Ojcem, który jest w niebie. A tego, kto się mnie wyprze przed ludźmi, i ja się wyprę przed moim Ojcem, który jest w niebie. (Mat. 10:32-33)

Męczeńska śmierć Szczepana, jako świadectwo, przemawia z kart Pisma Świętego do ludzi aż do dziś. 

 

 DROGI CZYTELNIKU!

 

Jak to jest z twoim bezpieczeństwem? Czy twoje zabiegi w tej kwestii gwarantują ci i twojej rodzinie brak chorób i innych kłopotów? W czym i w kim pokładasz nadzieję na przyszłość? Czy w ludziach i w technice (szczepionki, nowe lekarstwa, systemy bezpieczeństwa w aucie i w domu, itp.)? Uważaj, bo to wszystko jest złudne i zawodne.

Lecz gdy położysz swoją ufność w Jezusie Chrystusie, wówczas znajdziesz się pod Bożą opieką w tym życiu i w wieczności, tak jak Apostoł Paweł i Szczepan. Nie otrzymasz co prawda gwarancji życia tutaj przez 100 lat, ale otrzymasz posilenie i pokój Boży, niezależnie od okoliczności. I co najważniejsze, zostaniesz usprawiedliwiony ze swoich grzechów i nie poniesiesz za nie zapłaty, którą jest wieczne potępienie. Będziesz człowiekiem narodzonym na nowo!

 

Król Dawid w Psalmie 39 mówi:

PANIE, daj mi poznać mój kres i miarę moich dni, abym wiedział, jak jestem słaby. Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość dłoni, a mój wiek jest niczym przed tobą; zaprawdę każdy człowiek, nawet najlepszy, jest całkowitą marnością. Doprawdy człowiek przemija jak cień; doprawdy na próżno się kłopocze; gromadzi, a nie wie, kto to zabierze. A teraz czego mam oczekiwać, Panie? W tobie jest moja nadzieja. (Psalm 39:4-7)

 

Bezpieczeństwo w tym świecie bez wiary w Boga i Bożej opieki jest złudne. Bezpieczeństwo w Chrystusie jest za to pewne i prawdziwe.

Czy zaufasz zatem Jezusowi i przestaniesz się bać tych wszystkich zagrożeń, które na ciebie czekają w życiu? Czy też dalej będziesz zabiegał o bezpieczeństwo własnymi siłami? Wybór należy do ciebie...

 

Rafał Zbieć