Przed napisaniem tego artykułu przeczytałem jeszcze raz artykuł Kasi „Jak wspaniale jest być dzieckiem Bożym”. Podpisuję się pod nim obiema rękami, bo czuję cały czas dokładnie to samo. O tym, jak wspaniale jest służyć Jezusowi Chrystusowi i wypełniać wolę Boga można by opowiadać całymi godzinami, co też zresztą staram się robić :). Chciałbym tutaj poruszyć temat jednego z elementów bycia dzieckiem Bożym. Jest to wspaniały przywilej – przestałem się bać...

 

Przez całe moje 30 letnie życie bałem się bardzo wielu rzeczy. Niektóre z ciekawszych to  rozpoczęcie III wojny światowej i związany z tym koniec świata, przebywanie wyżej niż III piętro i powiązany z tym lęk latania samolotem, obawa przed tym, co powiedzą ludzie, strach przed chorobą swoją i najbliższych. Niektóre ze śmieszniejszych to oczywiście 13 w piątek, podanie ręki przez próg, wstanie lewą nogą rano (od zawsze starałem się wstawać prawą!!!). Najbardziej, jak niektórzy z Was wiedzą, bałem się wojny i końca świata. Była to taka moja obsesja. Teraz mam pewność jak nigdy, że prędzej czy później dojdzie do czasów ostatecznych (może już nawet w nich żyjemy), wierzę bowiem w słowa Chrystusa i wiem, że jego powtórne przyjście będzie poprzedzone wieloma katastrofami i wojnami, jakich do tej pory nie było i potem nie będzie.

 

Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego.  Ew. Mateusza 24:6-9

Teraz jednak przestałem przesiadywać w Internecie na forum o końcu świata, przestałem czytać książki z przepowiedniami Nostradamusa i odnalezionym Kodem Biblii. Nie interesują już mnie filmy o Kodzie Leonarda Da Vinci, czy też o odnalezionej Ewangelii wg Judasza.  Wiem teraz, że to grzech szukać odpowiedzi inaczej, niż poprzez Słowo Boże. Wierzę w słowa Jezusa i wierzę w to, że pewne rzeczy muszą się stać. Bo taki jest Boży Plan Zbawienia.

Do chwili nawrócenia bardzo bałem się ludzi. Zarówno tego, że mogą mnie lub kogoś mi bliskiego skrzywdzić fizycznie, jak też tego, co mogą złego na mój temat powiedzieć. Teraz wiem, że ludzie mogą krzywdzić innych, mogą nawet zabić ciało, ale nie mogą zniszczyć duszy. Ona bowiem należy do Boga. I tylko taką bojaźń należy mieć w swoim sercu – Bojaźń Bożą. 

I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle. Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego. Nawet wasze włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się; jesteście więcej warci niż wiele wróbli. Ew. Mateusza 10:28-31 

Czy z chwilą nawrócenia skończyły się moje wszystkie problemy, a życie stało się wspaniałą bajką? Absolutnie nie. Mogę powiedzieć, że problemów jest nawet więcej. Wynika to z tego, że teraz chcę podobać się Bogu, a nie ludziom. I co by się nie działo, czym by ktoś mnie nie straszył, czego bym nie usłyszał złego na mój temat, to ja się tego nie boję. Jestem i zawsze będę (o to się modlę) w wierze w Chrystusa  niezachwiany. Jestem szczęśliwy. Jak w słowach piosenki...

 

„Szczęśliwi którzy w domu Twym, nieustannie chwalą Cię.
Szczęśliwi, których moc w Tobie jest, w Tobie są niezachwiani”

Pomimo mojego szczęścia wiem, że mogę mieć problemy w pracy, mogę poróżnić się z niektórymi przyjaciółmi, czy z kimś z rodziny. Modlę się z całego mojego serca, aby tak się nie stało. Jednak nie mam żadnych wątpliwości, że może to mieć miejsce. A to dlatego, że nigdy nie wyrzeknę się Chrystusa. Kocham Go i to właśnie Jezus będzie już zawsze w moim życiu na pierwszym miejscu.

Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. Ew. Mateusza 10:34-37

Czy powyższe oznacza, że Jezus chce poróżnić członków rodzin? Absolutnie nie!!! Chrystus chce, aby przyszli do niego wszyscy. Chce zbawić cały świat. Jednak, dopiero, gdy pojawił się w moim życiu, w moim sercu, wówczas zrozumiałem powyższe słowa. Pierwsze jest bowiem przykazanie o miłowaniu Boga, a drugie o miłowaniu bliźniego. Miłość do Boga musi być tak wielka, że przy niej miłość do bliźniego jakby blednie. I zdecydowanie nie można o  tym zapominać.

Bardzo się cieszę, że już teraz są mi bliskie osoby, które widzą, że poświęcenie swojego życia Jezusowi i czynienie jego woli jest czymś bardzo dobrym. Że przyniosło mi to dotychczas masę pozytywnych rzeczy. Że warto zostawić swoje stare życie i narodzić się na nowo. Że warto zostawić grzech i starać się żyć bez niego. To nic, że nie zawsze wychodzi. To nic, że ciągle jesteśmy zwodzeni. Ale jeśli trwamy w nauce Chrystusa, która jest niezmienna od 2000 lat (w odróżnieniu od ciągle zmieniającej się nauki ludzkiej), jeśli trwamy w wypełnianiu woli Boga, to nie ma się czego bać. Więcej znaczymy bowiem dla Boga niż wróble i, zgodnie z Jego słowami, nic nie dzieje się bez jego woli, bo nawet nasze włosy na głowie są policzone...

Zachęcam do wysłuchania kazania Mirosława Kulca „Bojaźń Boża”. Ja to zrobiłem zarówno przed, jak i po nawróceniu. Miało ono znaczący wpływ na moje przyjęcie zaproszenia Jezusa.
posłuchaj

 

Pozostańcie z Bogiem