- Szczegóły
- Rafał Zbieć
- Opublikowano: 31 październik 2015
(artykuł dostępny także w wersji audio/wideo)
Kościół Rzymskokatolicki (KRK) twierdzi, że Apostoł Piotr był pierwszym papieżem - biskupem Rzymu. Kolejni biskupi Rzymu byli i nadal są zdaniem KRK następcami św. Piotra, piastującymi na ziemi urząd Zastępcy Chrystusa. Doktryna katolicka o pierwszeństwie biskupa Rzymu (jako następcy św. Piotra) w przewodzeniu Kościołowi, zwana jest Prymatem Piotrowym. Katechizm KRK stwierdza:
"KKK 936 Pan uczynił Piotra widzialnym fundamentem swojego Kościoła i powierzył mu jego "klucze". Biskup Kościoła w Rzymie, następca św. Piotra, "jest głową Kolegium Biskupów, zastępcą Chrystusa i pasterzem całego Kościoła tu na ziemi" (KPK, kan. 331)." (źródło)
Przyjmując to za prawdę, należałoby oczekiwać, że każdy papież był wybrany za wolą Boga. Miał przecież zastępować Syna Bożego na ziemi. Należałoby też oczekiwać, że każdy papież był wzorem pobożności i świętego postępowania w oczach ludzi, jak to na Zastępcę Chrystusa przystało.
A jednak "wielu Rzymskich papieży było heretykami" - tak stwierdził... papież Hadrian VI (pontyfikat 1522-1523). Wśród nieżyjących już papieży, oprócz heretyków można znaleźć też morderców, sadystów, cudzołożników, złodziei, kłamców, szaleńców... W książce "Namiestnicy Chrystusa. Ciemna strona papiestwa" Peter de Rosa odsłania kulisy życia i rządów wielu papieży. Obraz ten jest bardzo ponury... Autor książki nie jest wrogiem Kościoła Katolickiego. Co prawda opuścił stan duchowny w 1970 r., jednak uznaje nadal urząd papieża, życząc każdemu wybranemu papieżowi jak najlepiej. Na początku książki de Rosa stwierdza:
"Niniejsza książka nie jest pracą teologiczną, ani tym bardziej podręcznikiem dotyczącym papiestwa. Jest to prześledzenie roli papieży w kontekście historii, kultury, etyki, a także wpływu ich osobowości na pontyfikat. Pomimo tego, że jak Dante, podkreślam tutaj ciemną stronę papiestwa, jest to dzieło przyjaciela, a nie wroga."
Na końcu natomiast pisze z nadzieją:
"Konkluzja tej książki o grzechach papiestwa jest największym paradoksem ze wszystkich. Papiestwo potrzebuje stać się jeszcze większe niż jest. Ale ta wielkość musi opierać się na Jezusie jako Słudze Boga i ludzi."
Peter de Rosa nie jest narodzonym na nowo uczniem Jezusa. Nie odrzuca Kościoła Rzymskokatolickiego, lecz pragnie go uzdrowić. Są miejsca w książce, w których nie zgadzam się z de Rosą. Jednak na potrzeby niniejszego artykułu wykorzystam te informacje podane w książce, które dotyczą życia poszczególnych papieży.
W artykule będę korzystał także z książki "Poczet papieży" (wcześniejsza nazwa "Chronologiczny leksykon papieży") autorstwa Zofii Siewak-Sojki, którą można zakupić w katolickiej księgarni "Sanktus". Będę posługiwał się też informacjami ogólnodostępnymi w internecie.
Czy Apostoł Piotr był rzeczywiście skałą i pierwszym biskupem Rzymu, na którym to Pan Jezus miał zbudować swój Kościół??? Oczywiście, że nie. Skałą, kamieniem węgielnym, na którym zbudowany jest Kościół, jest sam Pan Jezus.
(19) Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, (20) zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, (21) na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, (22) na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu. (Efezjan 2:19-22 - zob. też 1 Piotra 2:6-8; Dz. Ap. 4:11)
W niniejszym artykule nie będę jednak podejmował krytycznie tematu Piotra jako skały i pierwszego biskupa Rzymu. Zostało to już wielokrotnie zrobione, np. przez byłego księdza katolickiego Richarda Bennetta w artykułach "Charakter i cel papiestwa" oraz "Kto jest prawdziwym Zastępcą Chrystusa?". Warto też zapoznać się z:
- tym wykładem byłego księdza katolickiego i absolwenta Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu - Dariusza Suszka;
- artykułem "Kościół zbudowany na Skale" - autor Paweł Lutze.
Na potrzeby tego artykułu przyjmiemy jednak za prawdziwą doktrynę Prymatu Piotrowego, przyglądając się życiu wybranych papieży. Jak byli wybierani na papieża? Jak przewodzili Kościołowi Katolickiemu? Jak żyli? Jeśli rzeczywiście wszyscy papieże, znajdujący się na oficjalnej liście Watykanu, faktycznie urzędowali jako Zastępcy Chrystusa, to muszą mieć oni chlubne świadectwo. Zobaczmy, czy tak się sprawy mają.
Papież nr 98 - Paschalis I - dręczyciel i morderca, lecz uznany za świętego!
(pontyfikat 25.01.817 - 11.02.824)
Jak czytamy w "Poczcie papieży":
"Znienawidzony przez lud rzymski za stosowanie tortur i wyłupywanie oczu swoim wrogom, został po śmierci wyrzucony z Bazyliki św. Piotra i przez wiele miesięcy był włóczony po ulicach Rzymu".
Na żądanie cesarza Ludwika, papieża zmuszono do złożenia przysięgi na ewangelię przed synodem, że nie brał osobiście udziału w tych kaźniach. Torturując ludzi osobiście bądź za pomocą swoich sług, ten papież pokazał, że za nic miał słowa Pana Jezusa:
A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie," (Ew. Mateusza 5:44-45a).
Swoją "miłość" wrogom okazywał wyłupując im oczy! KRK każe nam jednak wierzyć, że Paschalis I zastępował Chrystusa na ziemi, gdy był papieżem!
Papież nr 113 - Stefan VI (lub VII) - szalony papież
(pontyfikat maj 896 - sierpień 897)
W książce de Rosy czytamy:
"Jeden z papieży, Stefan VII, był szaleńcem. Kazał otworzyć grób swojego poprzednika, papieża Formosusa (891-896), w dziewięć miesięcy po jego śmierci. Podczas tak zwanego „Synodu trupiego” cuchnącego trupa przywdział w szaty pontyfikalne, posadził na tronie w Lateranie i postanowił przesłuchać go osobiście. Formosus został oskarżony o nielegalne objęcie urzędu papieskiego; był biskupem w innym pałacu i nie miał prawa stać się biskupem Rzymu. W związku z tym, według papieża Stefana, wszystkie rozkazy i edykty wydane przez Formosusa były nieważne. W imieniu Formosusa odpowiadał na pytania kilkunastoletni diakon. Uznano go winnym: trup dowiedział się, że jest antypapieżem, rozebrano go do koszuli i - po obcięciu mu dwóch palców którymi rozdawał błogosławieństwa - został wrzucony do Tybru. Ciało wyłowili zwolennicy Formosusa i w tajemnicy pochowali je. Później na powrót znalazło się w grobowcu w bazylice św. Piotra. Stefan wkrótce sam został uduszony."
Stefan VI został wybrany papieżem nielegalnie, gdyż był już biskupem innej diecezji (Anagni). Jak czytamy w "Poczcie papieży" jedynym wyjściem do utrzymania pontyfikatu było unieważnienie wszystkich decyzji papieża Formozusa, który to właśnie ustanowił we wcześniejszych latach Stefana biskupem Anagni. W tym celu papież Stefan VI dokonał czegoś szalonego, czyli przeprowadził wyżej opisany "Synod trupi".
W ten sposób jeden "Zastępca Chrystusa" - Stefan VI, unieważnił pontyfikat drugiego "Zastępcy Chrystusa" - Formozusa. Na tym nie koniec. Papież Teodor II unieważnił "Synod trupi". Nakazał ekshumować szczątki papieża Formozusa, ubrać je w szaty pontyfikalne i pochować w Bazylice św. Piotra. Dzisiaj wszyscy trzej figurują na oficjalnej liście papieży KRK. Czy jest w tym jakikolwiek sens? Komu mamy wierzyć?
Wyżej opisane wydarzenia są przykładem walki ludzi o władzę i urząd papieża, gdzie nie cofano się nawet przed szalonymi i bezsensownymi czynami.
Papież nr 130 - Jan XII - złodziej, cudzołożnik i morderca
(pontyfikat 16.12.955 - 14.05.964)
Jego prawdziwe imię to Oktawian. Żył w latach 937-964. Papieżem został wybrany w roku 955, na polecenie swego ojca Alberyka II - księcia Rzymu. Z Wikipedii dowiadujemy się, że "Jan sprawował zarówno władzę duchową, jak i świecką, jednak nie interesował się sprawami duchownymi – źródła podają, że zamienił Pałac Laterański w dom publiczny".
Peter de Rosa w swojej książce stwierdza:
"Nawet jak na tamte czasy był tak złym człowiekiem, że obywatele byli żądni jego krwi. Był twórcą nowych, dotychczas nieznanych grzechów, jak spanie z własną matką. W Pałacu Laterańskim miał harem. Dary ofiarowywane przez pielgrzymów przegrywał w karty. Posiadał stajnię z dwoma tysiącami koni, które kazał karmić figami i migdałamimarynowanymi w winie. Towarzyszki nocnych uciech obdarowywał złotymi kielichami z bazyliki św. Piotra. Nic nie zrobił dla rozwoju turystyki, która dziś przynosi Watykanowi fortunę. Szczególnie kobiety nie powinny były wchodzić do kościoła St. Giovanni in Laterano, jeżeli zależało im na honorze: papież zawsze szukał nowego łupu. Przed ołtarzem będącym kolebką chrześcijaństwa wznosił toasty do diabła."
Papież zachowywał się wielce nieobyczajnie, a dodatkowo spiskował przeciwko Cesarzowi Rzymskiemu i zarazem królowi niemieckiemu - Ottonowi I Wielkiemu, którego sam wcześniej obwołał Cesarzem. Wobec gniewu Ottona papież Jan uciekł z Rzymu, okradając wcześniej bazylikę św. Piotra.
W 963 r. Otton I zwołał synod, w którym uczestniczyło 16 kardynałów i wielu biskupów. Papież Jan XII został na synodzie oskarżony o wiele grzechów:
"Biskup Cremony pozostawił po sobie dokładną listę zarzutów stawianych papieżowi: Odprawiał mszę nie przystępując do komunii. Jednego z diakonów wyświęcił w stajni. Za wyświęcenia pobierał opłaty. Miał stosunki seksualne z wieloma kobietami, wymienionymi z nazwiska, wśród których znajdowała się dawna kochanka jego ojca oraz jego własna bratanica. Oślepił swojego duchowego przywódcę. Zabił kardynała, kastrując go. Wszystkie te oskarżenia zostały potwierdzone pod przysięgą."
Jan XII nigdy nie wytłumaczył się z tych zarzutów, mimo iż został do tego wezwany. 4 grudnia 963 r. synod usunął Jana XII z urzędu papieża. Gdy Janowi w końcu udało się powrócić do Rzymu, okaleczył lub skazał na stracenie wszystkich, którzy przyczynili się do jego wygnania. Umarł w wieku 24 lat, będąc znów poza Rzymem - jedni historycy twierdzą, że zmarł na zawał serca, inni że miał udar mózgu w trakcie cudzołóstwa. De Rosa stwierdza, że zabił go jednym ciosem młota w głowę zazdrosny mąż, znalazłszy swoją żonę z Janem XII w jednym łóżku... Papież Jan XII poprzez swoją śmierć zakończył okres w papiestwie zwany pornokracją.
W książce "Poczet papieży" mamy zapisane potwierdzenie niektórych oskarżeń. Czytamy tam na str. 76 odnośnie Jana XII:
"Prowadził skandaliczne życie; w rezydencji papieskiej urządzał orgie z prostytutkami, biskupów wyświęcał w stajni, tam też celebrował Msze św., sprzedawał stanowiska kościelne."
Pomimo tego wszystkiego, Jan XII figuruje na oficjalnej liście papieży KRK, czyli i on nosi miano "Wasza Świątobliwość, Wikariusz Chrystusa".
Papież nr 145, 147, 150 - Benedykt IX - rozpustnik, który sprzedał swój urząd
(3 pontyfikaty w latach 1032-1048)
Teofilatto III, hrabia Tusculum, jest jedynym człowiekiem w historii, którego KRK uznaje za potrójnego papieża. Czy rzeczywiście było wolą Boga, aby ten człowiek zastępował Chrystusa na ziemi? Przeczytajmy, co pisze o nim de Rosa:
"Często w pośpiechu musiał opuszczać Rzym. Uczynił to po raz pierwszy w dniu święta Piotra i Pawła w 1033 roku; pretekstem było zaćmienie słońca, gdy wnętrze bazyliki wypełniło się tajemniczym szafranowożółtym światłem. Gdy wrócił do Rzymu i odprawiał mszę kilku szlachciców chciało go zasztyletować. Nie udało im się. Gdy następnym razem Benedykt zniknął z Rzymu, armia cesarza Konrada sprowadziła go z powrotem. W 1046 roku za morderstwa, prześladowania i świętokradztwo został wypędzony do rodzinnego Tusculum. Podczas jego nieobecności Rzymianie wybrali nowego papieża, Sylwestra III, człowieka z Gór Sabińskich. Zdecydowali, że lepiej jest postąpić wbrew prawu kanonicznemu niż mieć do czynienia z Benedyktem IX. Po pięćdziesięciu spokojnych dniach papież- dziecko znów zasiadł na tronie; papieska rodzina namówiła Sylwestra, żeby udał się gdzie indziej. W końcu Benedykt sam chciał zrezygnować, bo spodobała mu się jego śliczna kuzynka, córka Girarda de Saxo. Girard zgodził się na ślub pod warunkiem abdykacji papieża. W zadziwiającym przypływie skrupułów Benedykt zapragnął upewnić się, czy ma do tego prawo. Zwrócił się do swojego ojca chrzestnego, Jana Gracjana, arcykapłana w kościele św. Jana ad Portom Latinam. Gracjan był niezwykłym człowiekiem; był analfabetą i prowadził cnotliwie życie. Gracjan zapewnił Benedykta, że może abdykować, a co więcej, że ma na jego miejsce następcę - siebie. Szczęśliwy Benedykt pragnął jednak tysiąca lub dwóch tysięcy funtów w złocie (na wagę). Po długich targach zgodził się na ofiarę złożoną przez wszystkie domostwa Anglii. Żadna ofiara nie została lepiej wykorzystana. W atmosferze radości Benedykt sam uwolnił się od celibatu i abdykował pierwszego maja 1045 roku. Oddany rozkoszom cielesnym napisał o nim papież Wiktor II, wolał żyć jak Epikur niż jak biskup... Zostawiwszy za sobą miasto osiadł w zamku na wsi. Jan Gracjan czyli Grzegorz VI spotkał się z ostrą krytyką. Wielu papieży kupiło swój urząd; żaden jednak nie żądał pieniędzy za zrezygnowanie z tej pozycji. Grzegorz twierdził, że oddał kościołowi przysługę. Benedykt natomiast uważał, że pieniądze mu się należały; odebrał bowiem sumę, za którą jego ojciec kupił papieski urząd."
Być wybranym za wolą Boga na urząd Zastępcy Chrystusa i to sprzedać? Niemożliwe? Historycy relacjonują, że tak właśnie było. W "Poczcie papieży" również czytamy:
"W dziejach Kościoła jedyny papież trzykrotnie wybierany; trzy jego pontyfikaty w różnych okresach zostały uznane za ważne. Jedyny papież, który odsprzedał swój urząd. (...) Benedykt IX, po latach rozpustnego życia, został wygnany przez Krescencjuszy, którzy wybrali Sylwestra III. Benedykt wrócił i Sylwestra III przepędził. Z obawy przed rebelią odsprzedał papiestwo za 650 kg złota Grzegorzowi VI, popieranemu przez stronnictwo reformatorskie."
Są dwie możliwości. Pierwsza - za Bożą wolą trzykrotnie wybrano na Zastępcę Chrystusa człowieka, który ten urząd miał za nic. Wolał złoto i rozpustę od bycia Namiestnikiem Chrystusa. Druga - urząd papieski nic nie znaczy w oczach Bożych i Bóg nie ma nic wspólnego z wyborem ludzi na to stanowisko. KRK każe nam wierzyć w pierwszą możliwość. To oznaczałoby, że Bóg akceptuje kupczenie ustanowionym przez siebie zastępstwem Chrystusa na ziemi...
Z powyższego opisu historii wyraźnie wynika, że można było zarówno sprzedać urząd papieża, jak też ten urząd kupić. To drugie zdarzało się wielokrotnie. KRK uznaje dzisiaj zarówno pontyfikat tego, który urząd sprzedał (Benedykt IX), jak też tego, który urząd kupił (Grzegorz VI).
Papież nr 178 - Grzegorz IX - ten, który zalegalizował tortury; ojciec "Świętej Inkwizycji"
(pontyfikat 21.03.1227 - 22.08.1241)
Na katolickiej stronie teologia.pl czytamy takie oto słowa na temat tortur:
"Grzechem przeciwko piątemu przykazaniu Dekalogu jest torturowanie fizyczne lub psychiczne, stosowanie przymusu psychicznego, zastraszanie, terroryzm, okaleczanie, ranienie itp. Poszanowanie godności ciała ludzkiego – które ma być świątynią Ducha Świętego (por. 1 Kor 6,19) – wyklucza takie działania. Żadne powody nie usprawiedliwiają praktyki tortur. „Stosowanie tortur, polegające na przemocy fizycznej lub moralnej w celu uzyskania zeznań, ukarania winnych, zastraszenia przeciwników, zaspokojenia nienawiści, jest sprzeczne z poszanowaniem osoby i godności ludzkiej.” (KKK 2297). Katechizm przyznaje, że Kościół nie zawsze zdecydowanie przeciwstawiał się stosowaniu tortur. „W czasach minionych te okrutne praktyki były powszechnie stosowane przez legalne rządy w celu utrzymania prawa i porządku, często bez sprzeciwu ze strony pasterzy Kościoła, którzy w swoim sądownictwie przyjęli przepisy prawa rzymskiego dotyczące tortur. Mimo tych godnych pożałowania faktów Kościół zawsze pouczał o obowiązku łagodności i miłosierdzia; zabraniał osobom duchownym przelewania krwi. W ostatnich czasach stało się oczywiste, że te okrutne praktyki nie były ani konieczne dla porządku publicznego, ani zgodne ze słusznymi prawami osoby ludzkiej. Przeciwnie – praktyki te prowadzą do jeszcze większych poniżeń. Powinno się działać w celu ich zniesienia. Trzeba modlić się za ofiary i za ich katów.” (KKK 2298)"
Dzisiaj KRK jest przeciwny stosowaniu tortur, słusznie uznając to za grzech. Kłamliwie jednak umniejsza swój udział w tych haniebnych praktykach. KRK nie tylko nie przeciwstawiał się stosowaniu tortur w okresie działania inkwizycji, ale SAM JE WPROWADZIŁ DO STOSOWANIA. Wielki udział w tym miał papież Grzegorz IX. W "Namiestnikach Chrystusa" czytamy:
"Spuścizna Inkwizycji byłaby kłopotliwa dla każdej nowej organizacji: dla kościoła katolickiego jest niszczycielska. Dziś kościół z dużym uzasadnieniem szczyci się, że jest obrońcą prawa naturalnego i praw człowieka. Papiestwo lubi szczególnie widzieć siebie jako orędownika moralności. Jak historia jednak pokazuje, nieustannie przez ponad sześć wieków urząd papieski był śmiertelnym wrogiem podstawowych zasad sprawiedliwości. Od trzynastego wieku, z osiemdziesięciu panujących papieży ani jeden nie ustosunkował się nieprzychylnie do teologii i samej Inkwizycji. Co więcej, każdy z nich dodawał własne okrutne poprawki do działania tej śmiertelnej machiny. Tajemnicą pozostaje, jak papieże mogli trwać w rzeczywistej herezji przez całe generacje. Jakże mogli przeczyć każdemu słowu Ewangelii Jezusa, który sam miał niesprawiedliwy proces i, choć niewinny, został ukrzyżowany za herezję? Odpowiedź zdaje się być taka: od kiedy papież Grzegorz IX dał początek Inkwizycji, następni woleli stać w sprzeczności z Ewangelią niż sprzeciwić się poprzednikowi, gdyż mogłoby to poniżyć samo papiestwo."
"Poczet papieży" potwierdza, że to właśnie papież Grzegorz IX ustanowił inkwizycję i wprowadził tortury wobec "heretyków".
"1231 r. Papież Grzegorz IX ustanawia nadzorców biskupichtrybunałów inkwizycyjnych i powierza władzę sądową zakonowi dominikanów, przy czym karę wymierzają władze świeckie. W bulli Excommunicamus et anathematisamus (Ekskomunikujemy i okładamy anatemą) wydaje rozporządzenie, iż sądy inkwizycyjne podlegają bezpośrednio papiestwu; dozwalane są tortury."
Papież Grzegorz IX i wielu papieży po nim, walczyło z "herezją" stosując tortury i skazując na śmierć wielu niewinnych ludzi. Czynili to wbrew nauce Pana Jezusa Chrystusa. Jak można wierzyć w to, że byli namiestnikami Chrystusa na ziemi??? Dzisiaj sam Kościół Katolicki twierdzi, że tortury są grzechem i nic nie usprawiedliwia ich stosowania. W ten sposób z jednej strony KRK potwierdza pontyfikaty papieskie dręczycieli, by z drugiej tych samych papieży oskarżać o wielki grzech. Logiki w tym brak.
Papieska "Święta inkwizycja" współuczestniczyła w zagładach Albigensów (Katarów), Waldensów oraz śmierci wielu pobożnych i niewinnych ludzi. Pan Jezus sam umarł na krzyżu, będąc wcześniej torturowany, podczas gdy jego rzekomi zastępcy torturowali, nakazywali rozpalanie stosów i skazywali na okrutną śmierć tych, którzy zostali uznani za wrogów Kościoła Rzymskokatolickiego.
Papież nr 223 - Paweł IV - okrutnik nienawidzący Żydów, których zamykał w gettach
(pontyfikat 26.05.1555 - 18.08.1559)
Być może do tej pory myślałeś, że getta żydowskie zostały wymyślone i wprowadzone przez Adolfa Hitlera. Nic bardziej mylnego. Żydzi byli prześladowani i zamykani w gettach na wiele wieków przed powstaniem faszyzmu, a wielki udział miał w tym papież Paweł IV. W "Namiestnikach Chrystusa" czytamy:
"Nienawidzący Żydów papież Paweł IV sącząc nieustannie czarne, gęste jak melasa wino ze swego ukochanego Naples pracował nad dokumentem kilka godzin dziennie. Wkrótce został ukończony. Siedemnastego lipca 1555 roku, zaledwie dwa miesiące po wyborze na papieski urząd opublikował Cum Nimis Absurdum, bullę która nie pojawiła się w pobożnych antologiach papieskich dokumentów, jako że stanowiła punkt zwrotny w historii antysemityzmu. Z powodu owej Bulli Paweł miał zasłużyć sobie na opinię, którą sam wyraził o swoim ulubionym bratanku, kardynale Carlo Carafa: „Ręce po łokcie miał umazane we krwi”. Nic w tym dziwnego, że podczas krótkiego pontyfikatu Pawła populacja Rzymu zmniejszyła się prawie o połowę. Żydzi, którzy nie mieli gdzie uciec, przyjęli całą siłę jego bigoterii na siebie. (...) Cum nimis absurdum kładła nacisk na to, że zabójcy Chrystusa - Żydzi -z natury są niewolnikami i jako tacy powinni być traktowani. Po raz pierwszy w Krajach Kościelnych mieli być ścieśnieni na określonej przestrzeni zwanej „gettem”. Każde getto powinno mieć tylko jedno wejście. Żydzi musieli sprzedać Chrześcijanom swoje nieruchomości po zaniżonych cenach. W najlepszym przypadku dostawali 20 procent ich wartości, w najgorszym - dom sprzedawano za osła, a winnicę za ubranie. Z zakazem angażowania się w działalność kupiecką mogli jednak sprzedawać żywność i używaną odzież (strazzaria), tak więc ich status został zredukowany do takiego, jaki mieli zbieracze szmat. W każdym mieście mogli mieć jedną synagogę. W Rzymie zburzono siedem z ośmiu, a w Campagna osiemnaście z dziewiętnastu. Książek już nie mieli; Paweł IV spalił je wszystkie łącznie z Talmudem jeszcze kiedy był kardynałem. Jako znak rozpoznawczy w miejscach publicznych mieli nosić żółte kapelusze. W mowie, na kalendarzach i rachunkach mieli używać wyłącznie włoskiego i łaciny. Nie mogli nigdy zatrudniać Chrześcijan, nawet do zapalenia szabasowych ogni zimą. Nie wolno im było leczyć Chrześcijan ani korzystać z ich posług, choćby nianiek. Nawet żebrakom nie wolno było zwracać się do nich per signor, „panie”. (...) Rzymscy Żydzi cierpieli szczególnie, gdyż getto rozciągnięte było wzdłuż prawego brzegu Tybru, malarycznego i zalewanego równie często jak Wenecja. Na przestrzeni niecałych pięciuset metrów stłoczonych było cztery do pięciu tysięcy ludzi. Według pewnego Żydowskiego pisarza byli „odziani w łachmany, żyli z łachmanów, na łachmanach rośli”. Dopiero z nastaniem piątkowego wieczoru i wołaniem miejskiego obwoływacza „Szabat się zaczął” pozbywali się swych szmat, gdyż teraz, z nastaniem Szabatu, każdy Żyd był królem Izraela. Działanie bulli Pawła było natychmiastowe. W ciągu paru dni powstały getta w Wenecji i w Bolonii - zwane Inferno. Celem Pawła było nawrócenie Żydów en masse. Wielu przyjęło wiarę chrześcijańską; większość tego nie zrobiła. Wszędzie skutkiem były okrucieństwa. W Anconie, nawróceni Żydzi z Portugalii, marrani, osiedlili się byli z zapewnieniem ze strony poprzednich papieży, że mimo narzuconego przemocą chrztu będą mogli bez przeszkód praktykować swą odwieczną wiarę. Paweł IV wycofał się z tych obietnic ostatniego dnia kwietnia 1556 roku. Marrani szybko się rozproszyli, lecz dwudziestu czterech mężczyzn i jedna kobieta zostało spalonych żywcem w kolejnych „Aktach Wiary” wczesną wiosną i latem tegoż roku."
Mamy uwierzyć, że ten nienawidzący narodu wybranego człowiek, pełnił Bożą wolę i to jako zastępca Chrystusa na ziemi? Zobaczmy, jak zachowywał się w tej materii Apostoł Paweł. Napisał o tym w liście do Rzymian (9 rozdział):
(3) Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, (4) Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice, (5) do których należą ojcowie i z których pochodzi Chrystus według ciała;
Apostoł Paweł kochał Żydów, swoich braci według ciała. Był gotów na bardzo wiele, aby zanieść im Ewangelię i doprowadzić do ich zbawienia. Miał świadomość, że Żydzi nie zostali odrzuceni przez Boga. Co innego sądził papież Paweł IV...
I TAK DALEJ, I TAK DALEJ... Przykładów takich jak powyższe jest więcej. Z przyczyn oczywistych nie podam ich wszystkich w niniejszym artykule. Odsyłam do przeczytania książek na ten temat, takich jak "Namiestnicy Chrystusa". Warto tutaj jednak wspomnieć o tym, że rozwiązłość, chciwość i herezje papieży doprowadziły w końcu w XVI wieku do reformacji. Warto obejrzeć film Luter, aby rozeznać się w tej sprawie.
No dobrze, być może powiesz, tak zapewne było w kliku czy kilkunastu przypadkach papieży, dawno, dawno temu. Być może powiesz, że wielu papieży wiodło pobożne życie. Być może powiesz, że współcześni nam papieże są wzorami cnót. Odpowiem na to tak.
- Po pierwsze, brak świętości i demoralizacja w życiu papieży dotyczy wielu z nich, nie wyłącznie kilku czy kilkunastu, dlatego też mamy całe książki i filmy na ten temat, poparte również źródłami katolickimi.
- Po drugie, pobożność części papieży nie może nam przesłonić braku pobożności pozostałych. Od każdego "zastępcy Chrystusa" należałoby oczekiwać pobożnego i wzorowego życia, a nie tylko od części z nich.
- Po trzecie, współczesnym nam papieżom co prawda nie towarzyszą skandale na miarę tych wcześniejszych, jadnak śmiało możemy ich nazwać heretykami. Przykłady?
Jan Paweł 2 (papież nr 264) i Franciszek (nr 266)
Obaj uznali muzułmanów za braci oraz uznali Allaha za rzeczywistego Boga. Tego samego, w którego wierzą katolicy.
Jan Paweł 2 nie widział różnicy między Allahem a Bogiem, który stworzył świat, czego dał publiczny dowód w 2001 r., kiedy pocałował Koran i powiedział do muzułmanów m. in. takie słowa:
„Abraham jest dla nas tym samym wzorem wiary w Boga, poddania Jego woli i zawierzenia Jego dobroci. Wierzymy w tego samego Boga, Boga jedynego, Boga żywego, Boga, który stwarza świat i prowadzi swoje stworzenie do doskonałości.”
Pisałem o tym w tym artykule. W 2014 r. w orędziu do muzułmanów przytoczono z kolei tę oto informację o Janie Pawle 2. Na stronie ekai.pl czytamy:
"Również św. Jan Paweł II przy różnych okazjach okazywał szacunek dla islamu i podkreślał znaczenie dla Kościoła kontaktów z nim. W przemówieniu do muzułmanów w nigeryjskiej Kadunie 14 lutego 1982 zwrócił uwagę na to, co łączy obie te religie: wiara w jednego i miłosiernego Boga Stwórcę człowieka, głoszenie Jego panowania i obrona godności człowieka jako sługi Bożego. „W tym sensie możemy nazywać siebie nawzajem braćmi i siostrami w wierze w jednego Boga” – przytoczono słowa papieża sprzed 32 lat."
Papież Franciszek również nazywa muzułmanów braćmi i modli się wspólnie z muzułmańskim przywódcą w Meczecie (źródło). Ba, nawet poprosił muftiego Stambułu o modlitwę za siebie. Do kogo modlił się mufti? Czy nie do Allaha?
Allah, który nie ma syna, to ten sam Bóg, który ma Syna? Obaj ww. rzekomi zastępcy Chrystusa, uznając Allaha za rzeczywistego Boga, są heretykami w tej materii. A jednocześnie Jan Paweł 2 jest świętym w oczach katolików...
Kolejny problem. Którzy rzekomi zastępcy Chrystusa mają rację w podejściu do Islamu i muzułmanów? Czy ci nam współcześni, jak Jan Paweł 2 i Franciszek, uznając muzułmanów za braci oraz prowadząc z nimi dialog ekumeniczny, czy też rację mieli ci papieże, którzy przez kilka stuleci prowadzili zbrojne wyprawy krzyżowe przeciwko muzułmanom, gdzie wyznawców Allaha brutalnie mordowano?
Antypapieże i sukcesja apostolska
Każdy, kto zdecyduje się na przeczytanie książki Petera de Rosy "Namiestnicy Chrystusa" bez problemu zauważy, że historia papiestwa to wielka polityka, nie mająca nic wspólnego z Bogiem, gdzie papieżem najczęściej zostawał ten, kto miał poparcie aktualnego cesarza i dysponował większą siłą wojskową. Wielkie znaczenie miało tutaj również pochodzenie i poparcie ze strony najbardziej wpływowych rodów, jak na przykład Borgiów (z których wywodził się kolejny zdemoralizowany papież - Aleksander VI), czy rodu Collonów.
Czasem jednak siły były wyrównane i wtedy mieliśmy do czynienia z urzędowaniem kilku papieży naraz, z których każdy twierdził, że to on jest tym jedynym prawdziwym wikariuszem Chrystusa. Najlepszym tego przykładem jest tak zwana Wielka schizma zachodnia, czyli okres trwający od 1378 do 1417 roku, kiedy to brak zgody kardynałów, kierujących się głównie pobudkami politycznymi powodował, że do tytułu głowy Kościoła katolickiego rościło sobie pretensje dwóch, a nawet trzech papieży jednocześnie.
Z oczywistych względów KRK nie może uznać, że wielokrotnie i przez wiele lat urzędowało naraz kilku pełnoprawnych papieży. Dlatego też stworzono sztuczny termin antypapieża. Jednak sam KRK przez wiele lat nie miał 100% pewności w sprawie papieży i antypapieży, a i dzisiaj w obrębie samego Kościoła katolickiego trwają spory na ten temat. Oficjalnie KRK przyjmuje tu listę Marcetiego, który w 1942 r. określił kto był papieżem, a kto antypapieżem. Jednak pozostaje otwartym pytanie, co mieli robić wyznawcy katolicyzmu na przestrzeni wielu wieków, którzy listy Marcetiego nie mieli? Którego z urzędujących 2 czy 3 papieży naraz mieli uznawać za prawdziwego wikariusza Chrystusa? Tego chyba nie wie nikt...
W książce "Kobieta jadąca na bestii" Dave Hunt stwierdza:
"Twierdzenie, że papieże są następcami Apostoła Piotra, jest kamieniem węgielnym katolicyzmu, bez którego Kościół ten straciłby swój wyjątkowy charakter i nie mógłby funkcjonować. (...) Czy rzeczywiście istnieje nieprzerwany łańcuch 262 papieży, będących następcami Piotra? (...) Watykan publikuje oficjalną listę papieży, samowolnie umieszczając na jej początku Piotra i kontynuując ją do obecnych czasów. Spisano kilka takich list, które pozornie uważane były za dokładne w pewnym okresie, lecz następnie musiały zostać zmienione, i obecnie nie zgadzają się ze sobą. Najwcześniejsze listy pochodzą z księgi Liber Pontyficalis (Księga papieży) i przypuszczalnie spisane zostały przez papieża Hormizdasa (514-523), lecz nawet Encyklopedia katolicka podaje w wątpliwość ich autentyczność (...). Aż do dziś nie da się stwierdzić z całą pewnością, kto rzeczywiście był biskupem Rzymu. Nawet Nowa Encyklopedia Katolicka wydana przez Amerykański Uniwersytet Katolicki uznaje to za fakt:
Trzeba jednak szczerze przyznać, że uprzedzenia bądź braki w źródłach sprawiają, że w niektórych przypadkach ustalenie, czy dany roszczący był papieżem czy antypapieżem, jest niemożliwe.
Prawda jest taka, że sam Kościół rzymskokatolicki przy całych swych archiwach nie jest w stanie zweryfikować i wystawić dokładnej i pełnej listy papieży. Rzekomy "nieprzerwany łańcuch sukcesji od Piotra" jest więc zwykłą fikcją. Każdy, kto poświęci czas i podejmie poważną próbę weryfikacji jej dokładności, dojdzie do wniosku, że Kościół sfabrykował oficjalną listę papieży po to, aby uzasadnić istnienie urzędu papieża i jego roszczeń."
Biskup wg Biblii
Pismo Święte milczy na temat tego, jaki miałby być w charakterze i postępowaniu papież. Pismo nie wspomina bowiem nic o takiej posłudze, uznając za głowę Kościoła jedynie Jezusa Chrystusa. W Biblii znajdujemy jednak wskazówki, jacy mają być biskupi (starsi). Zobaczmy je w Biblii Tysiąclecia.
(1) Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. (2) Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, (3) nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, (4) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. (5) Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? (6) Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. (7) Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie. (1 Tym. 3:1-7, BT)
Odnieśmy wyżej wymienione wymagania do papieży - biskupów Rzymu, opisanych w niniejszym artykule. Żaden z nich nie spełniał większości ww. kryteriów, a przecież powinni oni spełniać je wszystkie! Nie tylko nie byli nienaganni, wręcz odwrotnie, podlegali naganom w wielu aspektach, od cudzołożenia, poprzez chciwość, aż po morderstwa... Czy byli oni wzorem dla wiernych? Nic podobnego. Każdy pobożny katolik powinien się wstydzić za takich papieży, nie mogąc brać z nich przykładu do swego życia.
Podsumowanie
Wielu papieży - biskupów Rzymu - Ojców Świętych, nie ma chlubnego świadectwa. Powód jest bardzo prosty. Katolicka doktryna o Prymacie Piotrowym jest doktryną fałszywą, powstałą w celu piastowania władzy Rzymu nad ludźmi. To nie Bóg namaszczał poszczególnych ludzi na papieży, a robili to sami ludzie, wybierając na ten urząd nieraz wielkich grzeszników, którzy wykorzystywali tę okazję do zaspokajania własnych pożądliwości. Apostoł Piotr nie tylko nie uzurpował sobie prawa do bycia głową Kościoła (papieżem), lecz również przestrzegał w swoim 2 liście przed ludźmi takimi jak papież Jan XII czy Benedykt IX. Zobaczmy fragmenty 2 rozdziału:
"(1) Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. (2) I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. (3) Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści; lecz wyrok potępienia na nich od dawna zapadł i zguba ich nie drzemie. (...) (9) Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia, bezbożnych zaś zachować na dzień sądu celem ukarania, (10) szczególnie zaś tych, którzy oddają się niecnym pożądliwościom cielesnym, a zwierzchnością pogardzają. Zuchwali, zarozumiali, nie lękają się nawet bluźnić mocom niebieskim. (...) (13) i poniosą karę za nieprawość. Oddawanie się w dzień rozpuście uważają za rozkosz, a gdy współbiesiadują z wami, są zakałą i hańbą, ponieważ nurzają się w swoich pożądliwościach. (14) Oczy ich wypatrują tylko cudzołożnic i nigdy im nie dość grzechu; nęcą dusze słabe, serce mają wyćwiczone w chciwości, synowie przekleństwa. (...) (17) Ludzie ci, to źródła bez wody i obłoki pędzone przez wicher; czeka ich przeznaczony najciemniejszy mrok. (18) Przemawiając bowiem słowami nadętymi a pustymi, nęcą przez żądze cielesne i rozwiązłość tych, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie, (19) obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje."
Czy słusznym i rozsądnym jest uznawać za głowę Kościoła ludzi piastujących urząd papieża, którzy niejednokrotnie swoim życiem przynosili wstyd Bogu? Czy nie lepiej jest zaakceptować fakt biblijny, że głową Kościoła jest Jezus Chrystus? Oczywiście doradzam to drugie rozwiązanie.
bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła (List do Efezjan 5:23, Biblia Tysiąclecia)
Rafał Zbieć
Dopisek z 9 marca 2018 r.
O historii papiestwa, w kontekście prześladowania prawdziwie wierzących w Jezusa i walki z Pismem Świętym, opowiada film "Lampa w ciemności", który zdecydowanie polecamy do obejrzenia. Z tego materiału można się na przykład dowiedzieć, skąd się wzięły takie tytuły papieży jak "Pontifex Maximus" i "Vicarius Christi", gdzie kluczową kwestią jest Imperium Rzymskie i cesarz Konstantyn, a nie Biblia.